wtorek, 31 lipca 2012

Uśmiech


"Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna."
Czesław Miłosz

To miał być wesoły wpis. Wreszcie zacząłem się uśmiechać i to chyba dziwny i niesłychany widok dla wszystkich...Wprowadzone leki na problemy z tarczycą i nadnerczem spowodowały, że byłem bardziej ożywiony i nie miałem ataków padaczki. Wyjazd nad Biebrzę bardzo mi służył. Miałem otwarte oczy, byłem aktywny na tyle ile mogłem...Niestety po powrocie okazało się, że mam bezobiawowe zapalenie płuc... bez kataru, bez kichnięcia, bez kaszlu. Pojawiła się gorączka i szybko rodzice zawieźli mnie do szpitala. Teraz leki, kroplówki, badania... Szczęśliwie to zapalenie mimo, że rozległe, przechodzę lepiej niż poprzednie. Nie mam ataków, i nie jestem uśpiony jak przy ostatnim pobycie.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Wróciliśmy

Wszystko byłoby pięknie. Niestety z niewiadomych przyczyn dostałem gorączki, mam krótki oddech i właśnie pakujemy się do szpitala...ani chwili spokoju.

sobota, 21 lipca 2012

Ptaki


W pobliskim lesie mimo, że na pierwszy rzut oka są niewidoczne ptaków jest cała masa. Czatowanie i podchodzenie wymaga wprawy, której rzecz oczywista nie posiadamy. Próby trwają...wszystkiego trzeba się nauczyć. O dziwo nie wszystkie małe ptaki w lesie to wróble. Anię poprosimy o sklasyfikowanie efektów :)







Wieści z Wilczej Jamy


"Gdyby tak można sfotografować nasze sny!"
Emil Cioran

Właśnie! Ciekawe jakie są moje sny. Przecież śpię bardzo długo. Można powiedzieć, że mam wprawę i jestem specjalistą. Powietrze w Wilczej Jamie zdecydowanie mi służy. Oczy otwieram na długo, mruczę i przeciągam się. Padaczka atakuje czasem, ale nie tak często i mocno jak w Łodzi.

Wczoraj pojechaliśmy do Pana Krzysztofa czyli Króla Biebrzy. Znów oglądaliśmy wspaniałą kolekcję prac ludowych biebrzańskich artystów. Potem, tata Konrad z tatą Adamem i mamą Iwonką zabrali Mateusza i Kubę na spacer po bagnach w okolicy wsi Gugny. Dzielnie dotarli na wieżę widokową i wrócili. Oczywiście częściowo zalani.

W trakcie leśnych spacerów chłopaki organizują sobie manewry. Mateo i Kuba szukają dobrze zamaskowanych ojców. Zabawy mają przy tym bez liku.Z tej okazji tata Adam wpadł na pomysł wystrugania drewnianych strzelb. Przy następnej okazji chłopaki nie będą biegać z pustymi rękami.

Po kilku spędzonych z nami dniach Danka z Mariuszem musieli wracać do domu. Fajnie, że choć trzy dni mogli z nami spędzić.








czwartek, 19 lipca 2012

Wilcza Jama


"Wiecznie niezrozumiałe w przyrodzie jest to, że można ją zrozumieć."
Albert Einstein

Wilcza Jama i pobliskie lasy to schronienie dla ptactwa różnej maści. Specjaliści pewnie mają tu raj... poznają zwyczaje i obserwują. Ci, którzy fotografują tez mają co robić, a im mniejszy ptaszek tym trudniej zrobić mu zdjęcie. Dzięki gościnności Pana Marka popłynęliśmy kajakami z Ossowca w dół rzeki...szkoda, że pod wiatr, a wiało dość silnie. Dzisiaj rano Pana Marek razem z tatą poszli do lasu szukać łosia... ślady były... niestety bez właścicieli. Mimo to wycieczka i tak była udana. Podmokły las o poranku jest piękny....

Anię jak zwykle poprosimy o identyfikację.

PS
Czuję się dobrze i mam mniej ataków...odpoczywam

poniedziałek, 16 lipca 2012

Wakacje - i znowu Biebrza


"Mój mózg jest moim drugim ulubionym organem"
Woody Allen

I pewnie nie tylko moim. Neurochirurdzy z upodobaniem obserwują mój mózg. Ostatnio po rezonansie wymyślają coś o uaktywnieniu wodogłowia i kombinują co by tu jeszcze namieszać. Ponieważ nie ma żadnych zmian w moim zachowaniu szybko uciekliśmy nad Biebrzę. Tu nas nie znajdą! Mama, tata, Mat i ja oraz Aramisy. Jednym słowem Biebrzymy! Słońce, las, rzeka i bagna...

Anię poprosimy o identyfikację fotografowanego obiektu i stosowny komentarz.

czwartek, 5 lipca 2012

Wiki

"Kto nie ma odwagi starać się o swoje szczęście, tym samym udowadnia wyraźnie, że tego szczęścia nie jest wart."
Carlo Goldoni

Dziś ważny dzień. Po 11 miesiącach pobytu w CZMP na oddziale neurochirurgii Wiki z mamą Kingą wracają do domu. Dla mnie i mojej rodziny każdy taki powrót jest wydarzeniem, ale przecież my mieszkamy w Łodzi... a Wiki mieszka daleko, bardzo daleko. Razem z mamą walczą o szczęście i zdrowie Wiki. Ostatnie 11 miesięcy bez przerwy życie toczyło się na oddziale szpitalnym... prawie rok. Piątka chorych w sali, Kinga śpiąca przy Wiktorii na podłodze, dom daleko, rodzina daleko. Przecież nie mogą wszyscy wprowadzić się do szpitala. Wiki ma podobne problemy do mnie... i też tak jak u mnie białko w płynie mózgowym było zbyt wysokie i to przez 11 miesięcy. Wreszcie udało się oczyścić płyn i przeprowadzić zabieg. Wracają do domu! Kto raz widział Wiki i Kingę wie, że obie znalazły szczęście w sobie mimo tak wielu trudności, a Kinga przez te 11 miesięcy pokazała hart ducha i siłę, na którą stać kochającą matkę. Mimo zwątpień, słabości, wątpliwości wytrwała i dziś pewnie jeszcze szczęśliwsza wraca do domu.

środa, 4 lipca 2012

W domu

Wróciłem. Skończyło się na dwudniowym pobycie. Wynik rezonansu: na razie nie wiemy, ale skoro wypuścili i nie ostrzą narzędzi to chyba dobrze.Pożegnanie Rzeźni nr 5 odbyło się bez zbędnych czułości. Dziwne, że w jednym szpitalu mogą być tak różnie prowadzone kliniki. Mieszanie w salach dzieci z dorosłymi to pomysł tak beznadziejny jak spanie matek na podłodze przy dzieciach.

Rezonans


"Prawdą jest to, co wytrzyma próbę doświadczenia."

Albert Einstein

Badanie się udało. O dziwo wszystko poszło gładko i pobranie krwi i kroplówka poszły bez kłopotów. Rezonans też się udało zrobić. Maszyna nie zawiodła, a mama uparła się zrobić rezonans bez znieczulenia i też się udało. Czyli wszystko pomyślnie. Szkoda tylko, że przy okazji tak łatwo ściągnęli nas na ziemię, informując bezceremonialnie, że nie mam szansy na normalne funkcjonowanie. Szkoda, że nie potrafią wyjaśnić jak to się stało, że jak się urodziłem wszczepili mi zapalenie opon mózgowych.
Teraz czekam na wyniki. Jeżeli nie będzie zmian może i dziś opuszczę ten mało przyjemny oddział.

wtorek, 3 lipca 2012

Rezonans magnetyczny


"[...] jaki sens miałoby pisanie, gdyby nie stała za nim wola prawdy?"

Hermann Hesse

Znowu szpital...tym razem planowy rezonans magnetyczny. Dziś się zameldowałem. Pierwszy sukces jest: paniom pielęgniarkom udało się pobrać krew. Neurochirurgia w CZMP to nie jest miejsce marzeń - szczególnie letnich. Na oddziale sa zarówno dorośli jak i dzieci przemieszani w pokojach. Część urzęduje na korytarzach, mamy śpią na podłodze. Szczęśliwie na oddziale jest Wiki z mamą... posiadaczki obecnego rekordu - 11 miesięcy pobytu bez przerw na tym właśnie oddziale... Jeżeli wyniki będą dobre wreszcie wrócą do domu. Trzymamy kciuki. Jutro około 12 powinienem mieć rezonans.