niedziela, 16 grudnia 2012

Meloman

"Nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury."
Emily Dickinson


Rosną mi zęby i strasznie sią napinam i prężę. Rodzice starają się rozluźnić mnie na wszystkie sposoby. Po środowej wizycie w Warszawie u dr Zwolińskiego słucham specjalnie przygotowanej płyty do sensoterapii. Zamysł jest teoretycznie prosty: tuż za uchem przebiega nerw. Skoro można tłumić napady padaczki impulsem elektrycznym za pośrednictwem wszczepianego w ciało nadajnika, może można zrobić to nieinwazyjnie. Odpowiednio spreparowana muzyka, z właściwą dynamiką i charakterystyką, widmem etc. powinna przez ucho wpłynąć na mózg wyciszająco, tłumiąc lub osłabiając atak. Testy prowadzone w Neurospherze wskazują, że w zapisie fal mózgowych przygotowana muzyka uspokaja silne wyładowania elektryczne w mózgu i może w łagodnych przebiegach ograniczać występowanie napadów. Mój przypadek łagodny nie jest. Wręcz przeciwnie, ale spróbować warto. Teoretycznie zamysł prosty. Tylko jak zaprojektować, skompilować taki zestaw nut, żeby działał w skali reprezentatywnej? Nie wiem czy płyta mi pomoże. Słuchałem jednak z zaciekawieniem.

W tym samym czasie wczoraj w domu pojawił się Pan Marcin z Wiolonczelą i Mikołajem (dla niezorientowanych nie chodzi o instrument. Wiolonczela to żona Pana M, a Mikołaj to nie prezenty czy stary śmiesznie ubrany jowialny pan tylko 7 letni chłopiec). Przyszli zerknąć na Rysę Pani Oli i oderwać choć na chwilę rodziców od rutyny dnia codziennego. Mateusz ćwiczył na akordeonie. Nie dał rady dokończyć. Pan M go rozśmieszał i było po ćwiczeniach... 


Brak komentarzy: