wtorek, 29 grudnia 2015

Unilin Quick Step i BikeTimeTeam w aukcji dla mnie!

"Piękne czyny mają tak wysoką cenę dlatego, że są rzadkie, gdy niegodziwość i obojętność bywają znacznie częściej motorami działań ludzkich."

Albert Camus 

Firma Unilin właściciel marki Quick Step podarowała mi profesjonalny strój kolarski grupy Omega Pharma Quick Step. Nie jakąś tam reklamówkę, kopię czy podróbkę tylko oryginalny strój kolarski, który w 2014 roku można było zobaczyć w największych kolarskich wyścigach np. w Tour de France.  BikeTimeTeam zaproponował zorganizowanie aukcji. Chłopaki! Dziękuję. Kolarzy i miłośników rowerów zapraszam na  http://www.biketimeteam.pl/?p=463 gdzie dowiecie się o szczegółach akcji. Sam jestem ciekaw jak się to wszystko skończy...

Paweł I Szybki!

"Największe pomysły cechuje prostota."

William Golding

Powoli zbliża się nowy rok, a z nim kolejna akcja zbiorki 1% z podatku. Nie będę ukrywał, że zebrane w ten sposób pieniądze to jedyna szansa na moją rehabilitację. Taki mamy klimat... Pierwsza jaskółka już się pojawiła. Jaskółka zimowa, bo i akcja zimowa. Wierzę, że wojownicy światła nie prześpią akcji jak drogowcy ataku zimy i zbliżająca się akcja przerośnie moje najśmielsze oczekiwania. Taką mam nadzieję. Paweł okleił auto i dzięki temu moje dane będą widoczne. Może w tym roku będzie więcej aut z moją wizytówką. Paweł! Dziękuję. Chętnych zapraszam. Naklejki są i chętnie je rozdysponuję.

czwartek, 24 grudnia 2015

Massage from Emily!

"Ma­ma po­wie­działa mi, że każdy ma swo­jego anioła, że każdy ma i będzie go miał."

Ryszard Riedel 


Kochani! moja urocza kuzynka Emily przesyła Wam wiadomość:


"Thank you to all of the people who have cared for my cousin, with your hearts of gold and your amazing love, not just for Szymon but for the rest of his family also. Thank you so much."

Święta

"Jeden bałwan zimy nie czyni"

Władysław Grzeszczyk

Zbliżają się Święta... wszystkim życzę spokojnych i rodzinnych. No i śniegu powinienem życzyć choć raczej się nie zanosi. Odpoczywajcie i nabierajcie sił i choć przez kilka dni wstrzymajcie pośpiech i codzienną gonitwę. 
Wszystkim dziękuję za pamięć i wsparcie. Za codzienną pomoc i opiekę. Ani Masakracji za ciężką pracę i osiąganie niemożliwego. 
Specjalnemu Ośrodkowi Szkolno-Wychowawczemu
dla Dzieci Słabowidzących przy Dziewanny za zajęcia rehabilitacyjne i możliwość ich realizacji w domu. Pani Tisie, dwóm Ewom i Agnieszce za zaangażowanie i pomoc.
Fundacji Gajusz za opiekę medyczną, dyżury, pomoc i opiekę. Dzięki Wam nie muszę biegać od lekarza do lekarza i bezpiecznie spędzam czas w domu. Jesteście wspaniali. Pani doktor Małgorzacie Stolarskiej i Pani doktor Joannie Golec za opiekę lekarską niezależnie od pory dnia. Panu doktorowi Łukaszowi Przysło - PEG i cała reszta to jego zasługa. Paniom Beatom -  pielęgniarkom, Panu Grzegorzowi i całej załodze. Panu Przemkowi i Igorowi oraz wolontariuszom. 
Na koniec dziękuję Wam moi przyjaciele. Bez Was byłoby o wiele trudniej.
 

poniedziałek, 21 grudnia 2015

DELLkoratornia czuwa!

"Uśmiech wędruje daleko."

James Joyce

Odwiedziła mnie delegacja DELLkoratorni. Dokładnie rok temu trwały przecież prace w moim domu. DELLkoratornia odmieniła nasze wnętrza. Niezapomniany czas intensywnych prac i zmian. Zmieniło się wszystko. Kolory ścian, podłogi, meble... W piątek DELLkoratornia odwiedziła mnie znowu z pięknym koszem słodkości i pojemnikami pod moje łózko. Białymi rzecz jasna!  Teraz wszystkie potrzebne rzeczy znajdą swoje miejsce. Całą drużynę serdecznie pozdrawiamy! Potraficie robić wielkie rzeczy!

czwartek, 17 grudnia 2015

Niespodzianka

"Wybucha człowiek w życiu innego człowieka jak pocisk."

Aleksander Sołżenicyn

Dziś miałem niespodziankę. Odwiedził mnie gajuszowy Mikołaj i Śnieżynka. Przyjechali specjalnie dla mnie. Zaprzęg z reniferami czekał spokojnie na ulicy. Kto przechodził ten widział...
Były prezenty i życzenia. Bardzo mocno Wam dziękuję. Nie tylko za pięknego Mikołaja i cudowną Śnieżynkę. Dziękuję Fundacji Gajusz za opiekę. Za cały rok ciężkiej pracy. Za wizyty, badania, leczenie, pomoc i wsparcie. Za opiekę oraz wsparcie dla mamy i taty oraz Mateusza. Dziękuję pani doktor Małgosi, pani doktor Oli, pani Beatce niezastąpionej, panu Grzegorzowi. Tata pewnie o tym napisze w "Okiem taty", ale wspomnę tylko, że ten sposób opieki nad dziećmi w mojej sytuacji jaki pokazuje Fundacja Gajusz odpowiada postulatom taty. Dzięki opiece Gajusza mogę spokojnie przebywać w domu. Nikt mnie nie ciąga na badania krwi, nie muszę biegać za każdym razem do lekarza. Gajusz otoczył mnie i nie tylko mnie opieką całościową. Tak to powinno wyglądać. Brawo dla Gajusza... szkoda, że to nie jest powszechne. Szkoda, że publiczne ZOZ nie potrafią i nie chcą się tak zorganizować. W podejściu i jakości opieki jest przepaść. Dobrze, że Was mam. Dziękuję.

czwartek, 10 grudnia 2015

Wrrrr!

"Z tym niepomiernym ciężarem, jaki dźwigam dniem i nocą umarłbym chyba, gdyby co dzień nie dano mi okazji się pośmiać."

Abraham Lincoln

Trochę napuchłem i już mnie kłują i sprawdzają, a  jak się szuka to i się znajdzie. Tym razem wyniki badania krwi były tak słabe, że trzeba je było powtórzyć. Pewnie w laboratorium przecierali oczy. Mało płytek krwi mam... czyli znów infekcja. No to dostałem antybiotyk i czekam. Jutro się okaże czy nie odwiedzę szpitala. Tak dla przyrodniczej równowagi okazało się również, że Mateusz też ma bezobjawowe, cichutkie i ukryte zapalenie płuc. Jego też jutro czeka lekarz. Prawda, że miło! Nie warto  w ogóle uderzać w klawiaturę i pisać...no bo o czym?


niedziela, 6 grudnia 2015

Wykończony

"Umiera się raz i człowiek szyb­ko ok­ry­wa się sławą, ale żyje się w trudzie, bólu i cier­pieniu, długie la­ta, i to jest większe bohaterstwo."

Stefan Wyszyński
Dopadł mnie sen tak mocny, że w trakcie ćwiczeń można było wyginać mnie w dowolną stronę. Nie oponowałem. Spałem. Ania napracowała się solidnie, ale ma to sens nawet w trakcie mojego snu. Pobudza krążenie i utrzymuje stawy w odpowiedniej ruchomości. Ćwiczenia zakończyłem w takiej oto pozycji i nie jest to wynikiem upojenia alkoholem. 
Trochę ostatnio napuchłem na twarzy i trzeba było mnie "dosolić". Zwiększenie potasu poprawiło mój wygląd i na twarzy nie wyglądam już jak otyły mnich.  
Wiosna i lato były dla mnie bardzo aktywne. Teraz ciemna strona snu zabrała mnie daleko... nadchodzi zima. Ja zapadam w sen...

poniedziałek, 30 listopada 2015

Smoki

"Wątpić tedy nie przyjdzie nikomu, iże nie istnieje żaden zwierz równający się przepotężnemu smokowi, w jego majestacie i pełnej grozy sile, a tylko nieliczne bestie warte są tak pilnej uwagi uczonych mężów."

Gildas Magnus, Ars Draconis 

Zima idzie, ciemna strona snu idzie, to i dwóch nowych strażników mam! Moje smocze bambosze są cieplutkie. Pilnują, żeby moje nieruchawe stopy nie wychłodziły się zbytnio. Taki właśnie prezent zrobiła mi mama. Kot zachowuje ostrożność i dystans. Moje smoki też go obserwują, a może to ja go obserwuję, bo zakładając bambosze stałem się dwugłowym smokiem?

Wygodnie siedzieć

"Życie - to jeszcze raz móc odetchnąć. Reszta nic nie znaczy."

Katherine Mansfield

Widzicie na czym siedzę? Właśnie do mnie przyjechało! Dzięki Wam i waszym 1% wpłatom. Siedzisko Stabilo - profilowane, dopasowujące się do każdego pacjenta. Można je formować w zależności od potrzeb. Teraz mogę wygodnie i bezpiecznie siedzieć. Odpoczywają moje plecy i ramiona. Nie trzeba mnie okładać stertą poduszek ani trzymać. Mogę spokojnie sobie posiedzieć na przykład na krześle. Tak precyzyjnie to takie siedzisko to próżniowa poduszka, ale nie ma to znaczenia ważne, że działa - jak na razie. Takie próżniowe siedzisko to 1300zł... nie, moje smocze bambosze nie były w zestawie.

Trudniej

"Szczęśliwy ten, kto godzi się z przeciwnościami, jakie zsyła mu los."

Mikołaj Gogol

Może to i prawda... ale jak się z nią godzić? Mało mam własnych ograniczeń? A tu jeszcze księżyc wielki, wieje i padaczka się nasiliła. Znów targają mną wstrząsy, znów wywracam oczami, znów ręce w skurczach unoszę. Potem odsypiam nieprzytomny. Jak się z takimi przeciwnościami pogodzić?   I ćwiczy mi się gorzej, bo mniej sił mam. Epilepsja i ciemna strona snu wyczerpują mnie. Ania ćwiczy ze mną dzielnie, ale jak mam robić postępy w takich warunkach? Zapalenie płuc też zrobiło swoje... winter is comming...and dark side of the dream.

niedziela, 22 listopada 2015

Jesienny śpioch

"Przestrzenią ducha, gdzie może on rozwinąć skrzydła, jest cisza."

Antoine de Saint-Exupéry

Znów śpię nieustannie i trzeba nieźle się napracować żebym otworzył oczy. Po zapaleniu płuc nasiliły się ataki epileptyczne, po których jestem wyczerpany i odsypiam. Śpię zdrowo, ale trzeba uważać żebym się nie zakrztusił. Tak całe dnie....sen i odkrztuszanie. Nic nie pomaga. Ciemna strona snu wróciła. Tylko Ania, Pani Ewa i  Tisa wybudzają mnie na czas zajęć. Oporuję jak mogę i staram się pokazać, że ćwiczenia nie są przyjemne, ani wygodne. Jestem większy i mam więcej siły. Dzięki temu dziewczyny muszą się bardziej napracować. Co z tego skoro zaraz po ćwiczeniach zapadam w głęboki sen. Gdyby mnie tak zostawić to pewnie bym się nie obudził. Może w snach jestem zdrowy...a może sny są ciekawsze?

niedziela, 8 listopada 2015

Emocje

"Co innego muzyka, która wywołuje emocje, a co innego emocje, które pretendują do tytułu muzyki."

Julio Cortázar

Uśmiecham się, szczerzę kły, otwieram usta szeroko. Przewracam oczami, ale to nie jest wesoły moment. Epi mnie dopadła i gnębi. Ciemna strona snu wylazła z kąta. Ataki się nasilają, a ja z jakiegoś powodu nie robię już podkówki tylko się uśmiecham. Podobno człowiek potrafi przyzwyczaić się do bólu i czerpać z tego radość. Może mój mózg przyzwyczaił się i broni mnie przed bólem? Może przywykłem już do tych napadów epileptycznych i mogę za Anthony'm zaśpiewać, że epilepsja jest tańcem... nie wiem. Wiem na pewno, że mój uśmiech złudny jest, bo i cieszyć się nie ma z czego. Na tym zdjęciu jestem po drugiej stronie, nieobecny....

Te moje wszystkie braki powodują, że  trudniej mi wyrazić emocje, stan, uczucia. Dzisiaj dla porównania pokażę Wam kiedy jestem i kiedy się cieszę tak po prostu jak dziecko.


Na zdjęciu poniżej jestem. Czuwam. Tak słucham. Tak czekam, aż ktoś mnie dotknie, przytuli. Jestem obecny i ciemna strona snu jest daleko. Tak mogę ćwiczyć i reagować. Słucham, wącham, czuję. Jestem zainteresowany.


 Tak się cieszę na prawdę, Tata łaskotał mnie po brzuchu. Jestem zadowolony, razem właśnie odkryliśmy, że mam łaskotki. Mama też musiała sprawdzić. Zadziałało.



 

niedziela, 1 listopada 2015

Słabiej

"Człowiek jest słaby, a przeciwieństwa losu silne."

Mikołaj Gogol

Dzielnie się broniłem. Długo i z niezłym skutkiem. Niestety zapalenie płuc dopadło mnie znowu. Antybiotyki, inhalacje - całe szczęście, że na razie mogę być w domu. Kaszlę mocno, ale walczę dzielnie. Tylko epilepsja się uaktywniła mocno. Znów ataki odbierają mi siły. Ciało napina się w drgawkach. Mam nadzieję, że minie...dawno ciemna strona snu nie zaglądała mi w oczy. Bohaterowie słysząc "winter is coming" drżeli. Ciekawe jak zareagowaliby słysząc, że znów nadeszła ciemna strona snu? 

niedziela, 25 października 2015

Po cichu dziękuję.

"Bo wszechświat zawsze pomaga nam spełniać marzenia, nawet najbardziej błahe."

Paulo Coelho

Po cichu dziękuję, bo śpię. Dziś  śpię spokojnie, a to za Waszą przyczyną. Fundacja zaczęła rozliczać wpłaty z 1% za ubiegły rok. Znów mnie nie zawiedliście i dzięki Wam dalej będę mógł ćwiczyć w domu i na turnusach rehabilitacyjnych. Kochani! Bardzo Wam dziękuję.  Bez Was nie zrobiłbym żadnych postępów. Dla wszystkich kwiaty! Żółte! Całe mnóstwo! Dziękuję z całego serca!. Czapki z głów!



 

sobota, 24 października 2015

Okiem taty - PEG

"Mniej należy obawiać się głodu niż złych myśli."

Henryk Mann

Minęło pięć miesięcy od kiedy Szymek stał się posiadaczem PEGa. Jak pewnie duża część rodziców mieliśmy obawy przed podjęciem decyzji o założeniu tej rurki. Nikt przecież normalny, przy zdrowych zmysłach nie będzie godził się tak po prostu na wstawienie dziecku rurki do brzucha. Obaw jest tak wiele... Pierwsza dotyczy samego zabiegu. Wszak jest to ingerencja chirurgiczna pozostawiająca dziurę w brzuchu i wystający kawałek elastycznego przewodu. Szymek i tak ma z czym się zmagać. Dodatkowe komplikacje nie są potrzebne. Jak każdy zabieg przecież może się nie udać.
Druga dotyczy estetyki. Dziecku wystaje rurka z brzucha. Nie dość, że nie zachowuje się jak inne dzieci,  jeździ wielkim wózkiem, nosi łuski zamiast butów to jeszcze z brzucha wisi PEG.
Trzecia to karmienie. Podłączanie strzykawki lub pompy nie jest najprzyjemniejszym sposobem podawania dziecku jedzenia.
Czwarta  to strach i obawa czy PEG się nie urwie, wysunie, zapcha etc.
Pięć miesięcy życia Szymka z PEGiem pozwala nam stwierdzić, że przy wszystkich obawach zabieg w przypadku Szymka był konieczny i przyniósł nadspodziewanie dużo pozytywnych efektów pamiętając, że założenie PEGa jest koniecznością wymuszoną okolicznościami, a nie zabiegiem kosmetycznym lub ułatwiającym życie rodzicom.
Przed decyzją o założeniu PEGa karmienie Szymka zajmowało 8 godzin dziennie. W zasadzie karmiony był prawie cały dzień, z krótkimi przerwami na odpoczynek lub ćwiczenia. Podanie mu koniecznej porcji posiłku łyżką trwało jednorazowo minimum 1,5 godziny i zwykle kończyło się krztuszeniem i dławieniem. Szymek nie otrzymywał dostatecznej ilości pokarmu. Powodowało to, że nie przybywał na wadze lub chudł. Tracił siłę i energię. Spał nieprzytomnie, pozbawiony sił i chęci do czegokolwiek. Dodatkowo karmienie łyżką powodowało, że pokarm dostawał się do płuc. Bakterie miały doskonałą pożywkę co zakończyło się 14 zapaleniami płuc. To w skrócie. W maju zakończyliśmy ten okres na intensywnej terapii z saturacją 40 zamiast 100. Szymek nie miał siły oddychać i dusił się. Wynosząc go do karetki zaopatrzonego w tlen pomyślałem DOŚĆ! Jak tak dalej pójdzie, to któregoś razu możemy nie zdążyć. Po trzytygodniowej walce i rekonwalescencji lekarze wykonali zabieg i zainstalowali PEGa. W efekcie po 5 miesiącach Szymek przybrał na wadze. Ma siły do ćwiczeń i walki z infekcjami. Ma zdecydowanie mniej ataków padaczki i nie są one tak gwałtowne. Karmienie skróciło się do 15 minut co dało możliwość podawania właściwej ilości   zbilansowanego jedzenia. Szymek nie musi również przełykać gorzkich leków. PEG okazał się prosty i dość przyjazny w użytkowaniu. Dzięki temu powstała możliwość pozostawienia Szymka pod opieką innych osób. Do tej pory było to prawie nie możliwe. Szymek przestał się krztusić i dusić. Zapalenia płuc ustały. Synek zaczął robić postępy w ćwiczeniach o czym możecie się przekonać z postów od maja do października. Jeżeli znacie kogokolwiek, kto stoi przed problemem założenia PEGa, ma obawy i zwleka z decyzją podajcie mu adres do tego wpisu lub kontakt do nas. Chętnie porozmawiamy. Z perspektywy czasu oceniam, że nasze obawy nie miały podstaw, a Szymek funkcjonuje zdecydowanie bardziej komfortowo.

Kolejny szczebel

"Krok uczciwego jest głośny"

Fryderyk Nietzsche

Do tej pory zmuszany byłem do podpierania się na siedząco. nie ma co ukrywać: było ciężko. Ostatnio Ania postanowiła jednak utrudnić mi podpór podwijając mi nogi. To spowodowało, że tułów mam bardziej wysunięty i więcej się męczę.  Jeszcze trochę to zamiast na na nogach zacznę chodzić na rękach.  Będzie to zasze jakiś postęp.
 

sobota, 17 października 2015

Trzymaj Szymon! Trzymaj!

"Bądźcie samoukami, nie czekajcie aż was nauczy życie."

Stanisław Jerzy Lec


Znów podpór w siadzie, znów trzymam głowę. Wysiłek, wysiłek, wysiłek. Ile można? Jak jakiś zawodowiec, dzień po dniu trening. I nie ma jak uciec. Może tylko w myśli i marzenia. Tylko jak je opisać skoro nikt nie wie co mi w głowie siedzi. Po marsowej minie widać, że nie jestem zadowolony, ale czy to wszystko? Czy tylko niezadowolenie mam w głowie?  Może myślę znacznie więcej. Słowo to piękny wynalazek, jeśli tylko można się nim posługiwać. Pozwala wyrazić prawie wszystko. Jak to wszystko ja mam wyrazić?

poniedziałek, 12 października 2015

Halo! Ja tu ćwiczę!

"Bywają kryształy z drobnymi szczerbami na krawędziach."
Mario Puzo

Jak już człowiek dwa czy trzy razy z rzędu przytrzyma głowę i wyprostuje plecy to wszystkim to powszednieje. Niby takie to normalne. Przecież już umiem. To teraz ja mam ćwiczyć, a panie będą sobie katalogi oglądać? Co z tego, że z wózkami dla mnie. Halo! Ja tu ćwiczę!

środa, 30 września 2015

Sprzedajemy pionizator Baffin!

" Człowiek ma jeszcze tą wyższość nad maszyną, że umie się sam sprzedać."

Stanisław Jerzy Lec

Pan Lec ma rację i mojej maszynie muszę zatem pomóc. Sprzedaję mojego BAFFINA rozmiar S ponieważ urosłem. Stan idealny, używany przeze mnie, zadbany sprawny i bez zarzutu.   Zainteresowanych zapraszam. Dla tych co nie wiedzą jeszcze to sprzęty używane również można rozliczać z 1%.

Nieprzysiadalny

"Dziś jestem w nastroju nieprzysiadalnym"

Świetliki
Znów ćwiczenia. Ja śpię i jestem rozluźniony. Możecie mnie sobie układać jak tam sobie chcecie. W ogóle mi to nie przeszkadza. Dziś o współpracy możecie tylko pomarzyć. Była pełnia, jakieś zaćmienie i czerwone podobno no to i senność jest nie byle jaka. Muszę odespać i już. Pogodę, pobyt w szpitalu i moje ostatnie aktywne dni. Dziś jestem nieprzysiadalny.

wtorek, 29 września 2015

Szczęki IV

"Jestem tak podekscytowany, że chyba umyje dzisiaj wszystkie zęby."

Woody Allen

Wczoraj byłem drugi raz w gabinecie stomatologicznym. Fotelem był mój wózek. Przegląd zębów u takiego krokodyla jak ja to nie lada sztuka, bo przy najmniejszej próbie dotknięcia choćby ust zaciskam szczęki z całych sił. I nie można mi wytłumaczyć, żebym nie gryzł jak ktokolwiek wkłada mi palce do buzi. W takich sytuacjach jestem szybki i konsekwentny. Zaciskam kły i trzymam, aż się nie zmęczę. Dzięki temu kilka osób poczuło siłę moich szczęk. Mówili też, że zobaczyli gwiazdy. Pani dentystka ma jednak rękę do takich dzieci jak ja. Właściwe podejście i umiejętności sprawiły, że wszystko obyło się bez problemów.  Spokojnie i delikatnie przejrzała moje zęby. Jeden musimy delikatnie podleczyć, ale na szczęście nie inwazyjnie. Na razie nie bardzo mogę napisać Wam gdzie znajduje się ten magiczny gabinet, który został nagrodzony w 2012 roku. Na razie nie mogę napisać nic więcej, ani o gabinecie, ani o Pani doktor. Na szczęście ja też jestem spokojny i uparty i poczekam, aż będę mógł. Rzadko zdarza się lekarz, który ma takie podejście zdaje sobie sprawę z sytuacji takiego dziecka i komplikacji jakie mogą wystąpić. Pewnie nie zawsze się udaje i ne wszystko wychodzi, ale sama chęć i profesjonalne podejście i przede wszystkim troska o pacjenta są bezcenne. Wiem, ze taki pacjent jak ja jest czasochłonny, ale mam nadzieję, że Pani doktor da się przekonać.

niedziela, 27 września 2015

Jesień

"Pamięć jest jak liść jesienny, co zaszeleści przez chwilę na wietrze i znowu uśnie."

Khalil Gibran

Przestrzeń. Ja i las. Słyszę i czuję. Powietrze ma inny zapach i nie tak duszący jak latem. Może ten chłodny wiatr tak zmienił lasu smak? 
Mam wrażenie, że długość mojego snu zależy od pomieszczenia, w którym się znajduję. W domu jest przecież tyle powietrza ile się zmieści. W takim lesie jest go o wiele więcej, więc pewnie i ja go więcej wdycham. Jak się tak nawdycham to potem śpię jak spiżowy posąg, ale zdrowo. Oczy zaciskam, rozluźniam ciało i śpię. Szum drzew hipnotyzuje mnie i uspokaja. Tak pewnie wygląda jasna strona snu. Jeszcze tylko żeby wózek nie trząsł mną na ścieżce byłoby idealnie.

To skandal!


"Istnieją różne rodzaje dumy, lecz móc spojrzeć po latach na coś, co się zrobiło, i wiedzieć, że nadal jest dobre lub ważne, to najlepszy z nich."

Jonathan Carroll

 To skandal! Sami zobaczcie! Ja się męczę, a Ania sobie odpoczywa. Uśmiechnięta i zadowolona.  Ja stękam, prycham, walczę z ciężarem własnej głowy. Trzymam plecy i barki, żeby się nie przewrócić, a Ania patrzy rozparta. Chyba rozpiera ją duma. I słusznie, bo kolejne zajęcia ćwiczę aktywnie mimo, że kilka dni spędziłem w szpitalu na badaniach. Tych razem endokrynologia i badania sprawdzające przedwczesne dojrzewanie, które mnie dopadło. Było to do przewidzenia, przecież dostaję hormony nadnerczy i tarczycy. Rezonans, prześwietlenie i badania potwierdziły, że układ kostny na razie nie dojrzewa szybciej niż ja, nie mam też nowotworu, który mógłby uciskać mózg powodując przedwczesne dojrzewanie jako efekt uboczny. Okazuje się, że tak działa moja przysadka mózgowa. W efekcie raz w tygodniu do 13 roku życia będę dostawał dodatkowy zastrzyk hamujący zbyt szybkie dojrzewanie.

Wracając do ćwiczeń to każdy, chciałby w pracy usiąść i podziwiać jej efekty. W moim przypadku praca była ciężka i bardzo wytrwała. Trzeba mieć dużo samozaparcia i wiary w swoje umiejętności i moje możliwości, żeby pracować bez zniechęcenia. Nie ma co się oszukiwać. I tym razem Ania napracowała się uczciwie, a zdjęcie tata zrobił dla Was, żebyście mogli zobaczyć efekt. Wcale nie jest łatwo mnie zmotywować i spowodować żebym chciał.


niedziela, 20 września 2015

"Ku celom pożądanym wiodą drogi trudne."

"Ku celom pożądanym wiodą drogi trudne."

Eliza Orzeszkowa

Bardzo trudne. Tyle potrafię, więcej nic. Ledwo siedzę, muszę się podpierać, a do tego nie zrobię tego sam. Nie przekręcę się i nie podniosę, ale dla mnie to dużo więcej niż się spodziewałem i mogłem oczekiwać. Cztery i pół roku wytężonej pracy. Zdjęcia zapiszą chwilę, czasem jej magię. Jeśli dzięki nim zamyślicie się na moment i zainteresujecie to doskonale. Obraz potrafi czasem mówić więcej niż słowa.  Czy jestem zmęczony i widać wysiłek na tym zdjęciu? Czy widać ogrom pracy mojej,  Ani i pozostałych rehabilitantów? Na pewno widać, że pokój stał się salą ćwiczeń. Dziś, zabiorę Was na moje zajęcia choć na chwilę. Mam nadzieję, że Ania mnie nie zastrzeli. Dwa krótkie filmiki z ostatnich ćwiczeń.





Czas na następny krok.

"Tak im kto wyżej wstąpił, w większy trud się wprzęga i tym się jeszcze zniża, że wyżej nie sięga."

Adam Mickiewicz

No tak... stało się!   Raz siedząc podniosłem ręce i głowę i się zaczęło. Chwila chwały minęła. Nie było tortów, nie było przyjęcia i gratulacji. Lekkie i chwilowe poklepywania po ramieniu "dobrze Szymek", "wspaniale i cudownie", "jesteś dzielny". Nie pozwolą trwać w zwycięstwie. Siedziałem sam. To teraz odpocznę! Nic z tego. W sobotę Ania pojawiła się jak tajfun chyba zbudowana chwilą mej słabości. Tak, pokazałem, że mogę trzymać plecy i głowę. Moja wina odsłoniłem się. ujawniłem potencjał i możliwości. Ania wszystko zauważyła i podchwyciła. Nabrała wiatru w żagle, powietrza w usta, sił w ramiona. Pobrała dodatkową porcję zapału i jeszcze więcej motywacji. "Skoro potrafisz tyle - zrobisz więcej" powiedziała. "Czas na następny krok" - dodała i zabrała się za mnie. Mam za swoje. Mogłem nie podnosić głowy. Teraz Ania wprowadza nowe ćwiczenia. Zna mnie już 4,5 roku. Dzielnie i wytrwale ćwiczy ze mną nie poddając się i motywując mnie do działania. Cieszę się, że po takim czasie nie poddała się i, że mogłem odwdzięczyć się widocznymi postępami. 
Dziś odpoczywam, słucham Kubusia Puchatka i delektuję się leniwą niedzielą. Rozdzielam uśmiechy i pomrukiwania. 


Targi rehabilitacyjne

"Na wszystkie nasze pytania Nuda odpowiada zawsze tak samo: świat jest już odkryty."

Emil Cioran

Ta zadbana szaro biała papuga z czerwonym podciętym ogonem to jedyne interesujące zjawisko na tegorocznych targach. Sprzedawanie biletów za 30zł od osoby uważam za przesadnie wygórowaną cenę. Całość nie warta utraty czasu. Dla dzieci takich jak ja poza 3 wózkami i dwoma pionizatorami nie było nic szczególnego. Jak co roku większą część wystawienniczą zajmowały różnego rodzaje wanny do masażu. Między nimi trochę ortez, wózki aktywne i przyrządy fitnesowo-rehabilitacyjne. Nic specjalnego. Wózka nadal będziemy szukać korzystając z interentu.

czwartek, 17 września 2015

Taki jestem dziś samodzielny!

"Drzewo jest mocą, która powoli wznosi się ku niebu."

Antoine de Saint-Exupéry

Głowę miałem nisko przy stopach. Wyprostowałem ręce i utrzymałem głowę. Zrobiłem to w trakcie ćwiczeń z Anią, która przecierając oczy chwyciła za aparat robiąc mi zdjęcie. To oznacza, że trwałem w tej pozycji stabilnie i dość długo skoro Ania zrobiła zdjęcie. Rzadko mogę Wam napisać o moich postępach. Wiem, że tak jak ja czekacie na nie. Wiem, że łatwiej jest wierzyć i pomagać jeśli widać nawet mikrokroczki, ale to co dziś zrobiłem to duży krok. Muszę jeszcze popracować nad wolą, żebym sam chciał tak. Na razie potrzebuję silnych bodźców i ciężkiej pracy. Może kiedyś sam tak usiądę. Z własnej woli i chęci, a może i potrzeby. Na razie rozpiera mnie duma jakbym strzelił pierwszą bramkę na boisku.

środa, 16 września 2015

Uff.

"Trzeba troskliwie osłaniać lampy: powiew wiatru może je zgasić..."

Antoine de Saint-Exupéry


Nabrałem sił i mogę  ćwiczyć regularnie. Trwało to ponad rok... Do przedszkola już nie chodzę, bo mogę znów złapać infekcję i problemy gotowe. Teraz trochę przedszkola przychodzi do mnie. Ćwiczenia mam trzy godziny dziennie. Nie zapominajmy o Ani, która nadal dzielnie mi pomaga. Po całym tygodniu ćwiczeń jestem rozluźniony i zmęczony. Gdybym chodził to mógłbym powiedzieć, że padam z nóg, a tak zapadam w głęboki sen. Tym razem zdrowy. Jesienne niedzielne powietrze pięknie pachnie przez sen.


niedziela, 6 września 2015

"tak" i "nie"

 "Prawdziwa mądrość życia dostrzega wspaniałość dnia codziennego."

Pearl Buck

To trudne. "Wspaniałość życia codziennego". Chyba raczej męczarnię. Bycie bardziej świadomym - a jak powiedziałby Tygrysek z Kubusia Puchatka: świadomszym - wcale nie ułatwia mi ćwiczeń. Po prostu więcej czuję to i bardziej się męczę. Bardziej się siłuję to i Ania Masakracja wkłada więcej siły i zaangażowania. Zajęcia przecież muszą być wzorowe. Jak u taty w pracy nie istnieje słowo "premia" lub "podwyżka" tak Ania nie zna słów "taryfa ulgowa". Miałem czas się przyzwyczaić, ale jakoś mi nie idzie. Powinienem się pogodzić, ale to jeden z niewielu momentów kiedy potrafię tak stanowczo zamanifestować niezadowolenie. 

Rok szkolno/przedszkolny rozpoczęty. Podobno będziemy się skupiać na obiektywizacji werbalnej lub niewerbalnej formy "tak" i "nie". Chodzi o to, żeby poza mamą i tatą pozostali uczestnicy mojego życia mogli się ze mną porozumiewać. Na ile to możliwe. Czyli muszę się jakoś tego "tak" i "nie" nauczyć. Tak, żeby inni mnie rozumieli. Tym tematem niech zajmują się neurologopedzi. Ja tymczasem odpoczywam po pracowitym weekendzie. Uśmiecham się. Chyba jestem zadowolony.



wtorek, 1 września 2015

Okiem taty - chwila...

"Pustynię upiększa ukryta gdzieś studnia."

Antoine de Saint-Exupéry

Często zdarza się, że zatrzymuję się przy napotkanym zdjęciu. Niezależnie czy to papierowe zdjęcie z jakiejś wystawy czy zdjęcia z internetu.  Szukam chwili, emocji, przekazu ujętego w fotograficzną formę i inspirujące mnie środki wyrazu. Zwykle są to zdjęcia innych fotografujących. To zrozumiałe, przecież swoje zdjęcia znam. Skoro je zrobiłem to wiem po co i dlaczego i co chciałem wyrazić. Czasem jednak zdarza się tak, jak z tym zdjęciem, że pojawia się inny wymiar, dodatkowe znaczenie, nieprzewidziany element. Nie chodzi tu o przypadkową formę, mistrza drugiego planu czy też efekt serii zdjęć. Chodzi o coś zgoła odmiennego, o nową, inną wartość, czynnik zmieniający spojrzenie na zdjęcie. Ta fotografia uprzytomniła mi jak rzadko jest normalnie. Zdaję sobie sprawę, że ciąży na tym zdjęciu kontekst. Ktoś niezorientowany powie zwykłe zdjęcie dwójki śpiących dzieci. Nic specjalnego. Stare zabiegi... ostrość na dłonie, rozmyte twarze...sielanka. Robiąc to zdjęcie nie zdawałem sobie sprawy jaką niesie dla mnie moc. Jak rzadko jest normalnie. Dwójka zmęczonych dzieci śpi. Nie dzieje się nic istotnego. Jest normalnie. I to właśnie jest zaskakujące. Normalność pojawia się w trakcie snu. Jak się obudzą, będą znów walczyć z własnymi ograniczeniami, a ja nie mogę tego zmienić. Ale na razie jest normalnie. Dzieciaki śpią.

Szymon wstawaj!

"Dziś pozwoliłem słońcu, aby wstało wcześniej niż ja."


Georg Christoph Lichtenberg

Szymon pobudka! I tak cały weekend! Wikers, Kinga i Dominik powtarzali jak mantrę. No i jeszcze Marco. Przecież dwa dni byłem aktywny i to bardzo. Miałem otwarte oczy, mruczałem dawałem znaki. To bardziej zasługa Marco, który mnie oblizywał jakbym był psim przysmakiem, a ja nie jestem przyzwyczajony to się budziłem i krzywiłem. W weekend dojechał tata i ja mogłem już spać spokojnie. Nie żeby coś się zmieniło, bo Marko dalej mnie obwąchiwał i oblizywał, a Dominik z Kingą pohukiwali. Tata też przed Marco nie bronił mnie wcale. Tylko ja byłem po dwóch dniach tak zmęczony, że padłem. A oni dalej swoje... Szymon pobudka! To były bardzo udane dni u Wiki. Pomijając psią indoktrynację. Tata powoli się łamie niestety i taki liżący stwór może pojawić się w domu...fuj!



poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Przyspieszać

"Wszystko, co pragnie przyspieszyć niewzruszony porządek, ustalony raz na zawsze, prowadzi do herezji." 

Albert Camus

  Och, żebym ja tak mógł przyspieszyć! Z taką siłą i mocą! Poruszać się swobodnie w dowolnym kierunku. 
Turnus zakończony. To był chyba najlepszy turnus w moim wykonaniu. Podobno zrobiłem postępy. Są tacy, którzy zaczęli się upierać, że chyba zacząłem widzieć plamy światła... to nie jest potwierdzone, ale to dobra wiadomość, więc się jej trzymajmy. Tak jak marzeń... Szkoda tylko mojej Emilki z Michałkowa. Ćwicząc ze mną wyskoczyła sobie dysk i bardzo ją bolało. Przez ten wypadnięty dysk nie mogła dalej ze mną i innymi dziećmi ćwiczyć. Mam nadzieję, Emilko, że szybko wyzdrowiejesz. Nie tylko ja na Ciebie czekam, ale pamiętaj, że najważniejsze jest zdrowie, więc nie rób wszystkiego sama... samo leżenie na podłodze dysku nie naprawi.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rehabilitacja ruchowa

"Prognozy są bardzo trudne, szczególnie w odniesieniu do przyszłości."

Woody Allen


  Nie ma co ukrywać. Męczę się nie tylko ja. Ponieważ nabrałem sił i masy (siła i masa - to chyba dobra dewiza dla siłowni lub zakładu elektrycznego) męczy się i Pani Ania. Swoją drogą ciekawe, że spotykane przeze mnie rehabilitantki mają często na imię Ania...przypadek? Nie sądzę! Ledwo się człowiek uwolnił na chwilę od Ani Masakracji, a już wpadł w następne anulowe ręce.  Tym razem wszystko dopasowane, nawet kolor wałka dobrany pod moją koszulkę. Zamykam oczy i udaję, że śpię. Może się uda i mi odpuszczą. Może ktoś łaskawie stwierdzi, że jestem śpiący. No, ale skoro utrzymuję głowę i pozycję to nic się nie da oszukać. Nawet królik na ścianie zamarł i przestał jeść marchewkę. Powoli kończę turnus. Jutro piątek. Ostatni dzień. Wieczorem będę w domu.