wtorek, 26 lutego 2013

Terapia Sensoryczna

"Płacz na treningu, śmiej się po wygranej walce."
Antoni Gołubiew

Integracja Sensoryczna terapia zaburzeń...w prosty sposób to pobudzanie układu nerwowego w taki sposób, żeby prawidłowo reagował na bodźce. Wszystkie ćwiczenia mają na celu pobudzenie pracy mózgu i układu nerwowego. Rzecz jasna całość obudowana jest teoretycznie i wszystkie ćwiczenia mają swoją kolejność, ale od tego są specjaliści. Dla mnie są to dynamiczne zajęcia. W większej części odbywają sią na przyrządach podwieszanych... hamakach, huśtawkach, podwieszanych belkach. Do tego zdecydowany dotyk, dźwięki, czasem zapachy. Wszystko w jednym celu. Sprowadzić mnie na ziemię i doprowadzić do właściwego odruchu. Co ważne w tej metodzie odruchy nie powinny być wyuczone. Są to bardzo ruchliwe zajęcia, o dużej i szybkiej zmienności ćwiczeń, dużym ich natężeniu. Szczerze mówiąc na pierwszy rzut oka wyglądają dość chaotycznie. Terapeuta w każdej metodzie jest ważny. W tej szczególnie. W krótkim czasie musi pobudzić pacjenta, szybko nawiązać z nim kontakt i potrafić obudzić takiego śpiocha jak ja. Kilka postów wcześniej mogliście poczytać i pooglądac zdjęcia i filmik z tego typu zajęć w Michałkowie.  Jest to terapia chyba niedoceniana, a warta uwagi. Ćwicząc nad ciałem, zapominamy, że mięśnie i reakcje mięśniowe to nie wszystko. Kształtować i integrować trzeba wszystie zmysły. Wszytskie w równym stopniu powinny być pobudzane. To chyba "jedynie słuszna droga" do prawidłowego rozwoju naszych nieprawidłowo zbudowanych mózgów.

Serce


"...dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidzialne dla oczu."

Antoine de Saint-Exupéry

Ponieważ nie mam co robić i moje życie jest nudne, a kardiolog nie chce być gorszy od neurologów, epileptologów i pozostałych lekarzy wpadł na pomysł  rzadkoskurczu serca i zafundował mi holter.  Skoro śpię całe dnie to moje serce nie będzie z energią szukać zgubionej skarpety w koziołki... tak myślę, ale jestem mały i się nie znam. Przyjąłem to z godnością indiańskiego wodza. Tydzień zaczął się bardzo dynamicznie. Zdążyłem odwiedzić CZMP, odbyć zajęcia w Kolorowym Świecie oraz wpaść w obięcia Ani Masakracji. Mamy dopiero wtorek. Już się boję co będzie dalej. Jescze może mama wpadnie na pomysł zdobycia jakiegoś ośmiotysięcznika? I to w tym tygodniu najlepiej.


Plastry

"Najtrudniej zamaskować maskowanie."


Władysław Grzeszczyk


Znów mi zakleili plastrami twarz., żeby zmusić szczękę do pracy. Wyglądam jakby właściciel trójpalczastych łap zostawił ślady na policzkach lub jak mały chłopiec, który po zabawie w Indian zasnął nie usuwając charakteryzacji. Tym razem rodzice mnie oszczędzili i nie założyli pióropusza.

sobota, 23 lutego 2013

Odpoczynek

"Nie ma potrzeby jechać do Indii albo gdziekolwiek indziej żeby znaleźć spokój. Znajdziesz to miejsce ciszy w swoim pokoju, ogrodzie, a nawet w wannie."

Elisabeth Kübler-Ross

Spokój i odpoczynek. Po wyczerpującym turnusie najważniejsza była regeneracja. Spokojne polegiwanie z otwartymi oczami, słuchanie muzyki i ziewnięcia... Jeśli ćwiczenia to delikatne i łagodne bez zbędnego pośpiechu.  Każdy przecież czasem potrzebuje odpoczynku.

niedziela, 17 lutego 2013

Wróciłem szczęśliwie

"Człowiek docenia uroki codziennego życia, kiedy budzi się z koszmarnego snu albo kiedy po raz pierwszy wstaje z łóżka po chorobie. Dlaczego nie uświadomić sobie tego teraz?"

William Lyon Phelps

Wróciliśmy szczęśliwie. Pierwszy w tym roku turnus Biura Podróży 1% zakończony.Wszystko było możliwe dzięki Wam za co bardzo dziękuję. To właśnie z waszych wpłat mogłem tam pojechać. Jestem w domu i dziś odpoczywam. Ja też potrzebuję takich leniwych dni. Nie mogę przecież ćwiczyć bez opamiętania.


Wracając  odwiedziliśmy  Sosnowiec. Ula z Arkadio Moralesem jak zwykle przyjęli nas gościnnie. Mateusz skorzystał i jeszcze dwie godziny zjeźdzał na nartach na sosnowieckiej Środuli. Dużo lepiej niż rok temu. Tegoroczne ćwiczenia na bielskim Dębowcu przyniosły efekt. No i próby na nartach biegowych.... bardzo narciarski tydzień Mateusza.


Zastanawiam się czy szczegółowo opisywać poszczególne zajęcia w Michałkowie. Rehabilitanci prowadzą przecież różne zajęcia, rehabilitują różnymi technikami... tylko czy to będzie interesujące dla Was?

piątek, 15 lutego 2013

Bystra DailyTelegraph - ostatni dzień w Michałkowie

 "Jedyny sposób, by odkryć granice możliwości, to przekroczyć je i sięgnąć po niemożliwe."


Arthur C. Clarke

Kończymy dzisiaj turnus i zajęcia. Jutro wracam do domu. Ja i pozostałe dzieci ćwiczyliśmy dzielnie i wytrwale. Staś, Maksio, Rafał, Weronika, Franio... Wszyscy staraliśmy się z całych sił. My, nasze mamy i panie rehabilitantki. Psiaki też napracowały się mocno. Bardzo dziękujemy. Oby efekty były trwałe. Do zobaczenia na następnym turnusie!






Pani Basia i terapia sensoryczna w Michałkowie


"Świadectwem przeciętności jest niezdolność do ulegania entuzjazmowi."

 Kartezjusz

Właśnie. W Michałkowie entuzjazmu nie brakuje. Terapeutki mają jej, aż nadto, ale to dobrze.  Ktoś przecież musi mieć i entuzjazm i chęci.  Czysta wiedza i umiejętności nie wystarczą. Sam przecież nie zmuszę się do pracy i wysiłku. Zajęcia są bardzo dynamiczne, z głęboką i mocną stymulacją. Dużo ruchu, bujania, turlania, ugniatania. Do tego dźwięki i silne zapachy. Cała masa bodźców. Efekty: otwieram oczy, mruczę, krzywię się, przeciągam. Wyrażam zdziwienie, zaskoczenie, zainteresowanie. Rzeczywistość staje się nieco bliższa. Są chwile kiedy zapominam o ciemnej stronie snu.









Queenie - pies terapeuta

„-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś.”

Kubuś Puchatek
   
Tak - mniej więcej - Queenie upewniała się czy ja jestem. Układając się wzdłuż mnie, wylizując i szturchając łapami. Queenie to prawdziwa arystokratka - holenderskiej rasy o nazwie nie do wymówienia. Jak na arystokratkę przystało maniery ma nienaganne.  Spokojnie, cierpliwie i bardzo delikatnie z pomocą pani Gosi pobudzała mnie do reakcji na te psie czułości. Mocno się musiała napracować, ale obudziła mnie i zmusiła do reagowania. Bardzo mądra Queenie.
 
 
 
 
 
 







czwartek, 14 lutego 2013

Pani Kasia i kombinezon kosmiczny w Michałkowie

"I dziecko jest dla siebie kosmosem."


Antoni Kępiński

Pani Kasia rehabilituje mnie na różne sposoby i nie zwraca uwagi na moje protesty. Mruczenie, groźne miny, marszczenie brwi nie robią żadnego wrażenia. Nie ma użalania się! Poza zwykłą rehabilitacją pani Kasia ubiera mnie w kombinezon kosmiczny. Nie przesłyszeliście się. Technologia kosmiczna trafiła pod strzechy. Kombinezon, który pozwala mięśniom astronauty właściwie pracować w stanie nieważkości teraz pobudza mnie do pracy. Uciska i usztywnia. Dodatkowo Pani Kasia podwiesza mnie w tym kombinezonie w metalowej klatce jakbym był zawodnikiem MMA. Tak stoję w tej klatce, pospinany kombinezonem, ale dzięki temu wzmacniam mięśnie i pracuję. Głowę utrzymuję coraz dłużej.  Bardzo to wszystko wyczerpujące...








środa, 13 lutego 2013

Szyndzielnia

"Szczegółowo analizując płatki nikt jeszcze nie pojął piękna róży."


Mello De Anthony

Udało się. Wjechaliśmy, choć były wątpliwości czy wózek zmieści się do wagonika. Zmieścił się. Dojechałem na samą górę. W inny świat. Biało i czysto. Śnieg na drzewach. Kryształowy  las.  Spokojnie. Dziwny ten las. Jak szklana biała makieta. Zamarznięte gałęzie nie poruszają się na wietrze. Wydaje się, że mocny podmuch pokruszy całość. Jedno uderzenie doprowadzi do rozpadu na niezliczoną ilość drobnych kawałków. Po dwugodzinnym spacerze wracamy na dół. Było bardzo przyjemnie. Tata żałował, że nie zabrał nart biegowych. Śnieg wprost idealny na narty. Powietrze też. Może innym razem się uda.
 
 
 
 











Psia terapia z Tusi

" Jedynym całkowicie bezinteresownym przyjacielem, którego można mieć na tym interesownym świecie, takim, który nigdy go nie opuści, nigdy nie okaże się niewdzięcznym lub zdradzieckim, jest pies...Pocałuje rękę, która nie będzie mogła mu dać jeść, wyliże rany odniesione w starciu z brutalnością świata...Kiedy wszyscy inni przyjaciele odejdą, on pozostanie."


George Vest

Tusi - spokojna i przyjacielska. Cierpliwie leży obok mnie. Czasem położy łapę, czasem poliże. Czuję zapach, sierść i ciepło Tusi. Reaguję na jej obecność. Takie wylizywanie i układanie na mnie łap powoduje, że zaczynam poruszać ręką. Czasem się skrzywię, czasem uśmiechnę. Zajęcia z p. Gosią to nie tylko przyjemność przebywania z Tusi. Muszę też aktywnie ćwiczyć, a p. Gosia ma w głowie dużo pomysłów: rozciągania, pobudzanie różnymi przedmiotami, malowanie i morusanie rąk, przebieranie i przerzucanie grochu, ryżu itp. To terapia ręki. Działa skoro mam otwarte oczy.