środa, 31 lipca 2013

Dawid


"Pytanie: co robić, by nie tracić czasu? Odpowiedź: doświadczać go w całej jego rozciągłości."

Albert Camus

Właśnie doświadczyłem. Już nie taki malutki ze mnie chłopiec. Obok mnie wzorzec maleństwa... świeżutki Dawid - opiekun i dowódca. Mikrochłopiec. To synek Arka i naszej Ani Masakracji. Teraz już wiem, że nie jestem najmniejszym maluszkiem. Okazuje się, że spory ze mnie chłopiec.  Jestem duży i niezauważalnie urosłem. W końcu skończyłem 3 lata i 4 miesiące. Czasu z pewnością nie traciłem. Obijać się nie obijałem. Dawid! Rośnij i nabieraj sił! Ne ma co marnować czasu. Jeść i rozrabiać! Witamy na planecie Ziemia.  


wtorek, 30 lipca 2013

Zanurzenie

"By dojść do źródła, trzeba płynąć pod prąd."

Stanisław Jerzy Lec



To i ja na przekór wszystkiemu znalazłem się w wodzie w jeziorze. Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie. Woda zimna, nie ma płynu do kąpieli, ani mojego leżaka. Bez suszarki, ręcznika i oliwki. Zostałem wstawiony pionowo do wody i już!. Tata mnie trzymał. Powietrze gorące, żar z nieba się leje, a ja pionowo sterczę w tej zimnej wodzie i chyba podobało mi się. Dla mnie to duża nowość.  Nowe wrażenia. To pierwsze takie zanurzenie.  Po ramiona. Ciało kołysze się, mięśnie rozluźniają. W efekcie nieco się schłodziłem i upał nie był tak dokuczliwy jak woń podpałki grillowej na brzegu. Człowiek to dziwne stworzenie. Komplikuje wszystko co proste. Jak Fum, który męczy się to wypoczywa, a wypoczywając męczy. Więc stada Fumów przemierzały brzeg z tobołami i grillami w sobie tylko znanym celu. W końcu niedziela, taka gorąca. Trzeba wypocząć. Bez stolika, leżaka, parasola, materacy, krzesełek, lodówki z alkoholem przecież się nie da.  Ja zaś z rodzicami i Ramzesami tak po prostu z boku, w cieniu na kocyku, z jajkami na twardo i pomidorem. Na deser ciasto i arbuz. Bieda…, bo przecież bez grilla… i bez śmierdzącej podpałki. Jak zwykle pod prąd. Jak zwykle nieprzygotowani.

wtorek, 23 lipca 2013

Leniwa niedziela


"Trze­ba leżeć na ple­cach, by na­pat­rzyć się niebu." 

Paul Morand


W niedzielę leżałem na trawie. Ciepło, błogo i spokojnie. Powietrze, zapach trawy i gołe stopy. Odpłynąłem. Sen, taki zdrowy i spokojny. Bez ataków. Mhm, żeby można było tak dłużej sobie poleżeć. Niestety kazdy dzień się kończy. Zapada zmrok, robi się chłodniej i wilgotno i pojawiają się komary. Chwila nieuwagi i moje oko wygląda jak po spotkaniu z braćmi KliczkoCałe szczęście, że maści pomagają i obrzęk ustępuje...
Z kolonii nad morzem wrócił Mateusz. Zmiany są widoczne... cóż... moda rządzi się swoimi prawami, szczególnie młodzieżowa. Raper akordeonista? Ciekawe.





czwartek, 18 lipca 2013

Wróciłem

"Życie trwa tak długo, jak długo trwają nasze wzruszenia. Bez nich staje się tylko kurzem."

Emil Cioran


Wróciłem ze szpitala. Tata wrócił z pracy i jak tylko się odezwał uśiechnąłem się szeroko. Nie mam wątpliwości. To mój tata, a ja jestem w domu. Czuję to wyraźnie. Leżę rozluźniony i spokojny. Mruczę i zaczepiam. Przestaję jak tata się do mnie przytula. Masuje mój brzuch i ręce. Wtedy jeszcze bardziej się ożywiam. Pewnie zaraz położy mnie na brzuchu. Mama też jest spokojniejsza. Chyba nie lubi szpitali.
Tomografia nie wykazała zmian. Na jakiś czas mam spokój.

środa, 17 lipca 2013

Hmmm

Żyły nie znaleźli. Drogi nie założyli. Z rezonansu nici. Zrobili zatem tomografię. Na szczęście nie ma zmian, Jutro wracam do domu!

wtorek, 16 lipca 2013

Pacjent Szymon

"Trwaj tylko w słońcu, bo nic pięknego nie rośnie w ciemności."

Friedrich Schiller

Tego Wam życzę. Sobie też. Tak bardzo chciałbym zobaczyć słońce i mrużyć oczy od nadmiaru światła. I ciepło czuć i biegać. I mówić. I bawić się. Daleka droga. Drogowskazów brak. Czy jest szansa? Nie wiem. Czy zatrzymam się? Raczej nie... bez względu na wynik.
Od jutra szpital. Rezonans magnetyczny mnie czeka. Znów będą analizować mój mózg.

niedziela, 14 lipca 2013

Być wolnym

"Być wolnym... to nic, ale odzyskać wolność - to niebo."

Johann Gottlieb Fichte

Stawiamy klatki i pakujemy do nich wszystko co chcielibyśmy zatrzymać. Myśli, obrazy i słowa, a przecież to  oczywiste, że zwykły wróbel na wolności piękniej wygląda niż paw w klatce. Poczekaj chwilę, zwolnij i rozejrzyj się. Zatrzymaj czas. Znajdziesz.  Wolny ptak z ciekawości przyleci. Nie dotkniesz go i nie złapiesz, ale zobaczysz. Więcej chyba nie potrzeba. Są tacy, którzy spotkania takie jak na zdjęciu nazywają magicznymi. To taka chwila całkowitej wolności.  Świadomości czasu i spotkania. Wolności zwierzaka, który również czeka. Może w każdej chwili odlecieć, jednak rozgląda się ciekawie. Żebym tak ja mógł klatkę ciemnej strony snu opuścić. Połamać pręty padaczki, otworzyć oczom drzwi do światła. Poczuć wolność zewnętrzną, taką ptasią. Ach, żebym tak mógł uwolnić słowa i ruch. Wstać i iść przed siebie. Bez celu. 

Fotka zrobiona do kolejnej edycji The Treasure Hunt Challenge

Uśmiech i atak

"Od szaleństwa do szaleństwa - takie jest życie!"

Charles Dickens



Uśmiech. Tak pożądany i oczekiwany. Uśmiechnięte dziecko przecież musi być szczęśliwe. Uśmiech nie kłamie nie oszukuje, a dziecku trudniej udawać zadowolenie niż smutek. I ja się zacząłem uśmiechać. Przynajmniej mój grymas na twarzy wygląda jak uśmiech. I radosna buzia, czasem i podekscytowanie. Ruch ręki , zgięcie kolan.  Ale uśmiech ten ostatnio poprzedza atak padaczki. Czy to ja wiem, że nadchodzi i śmieję się ciemnej stronie snu w twarz? Nie boję się! Znam Cię! Będziesz mnie męczyć! I co z tego! Nie wygrasz. Mój uśmiech Cię przegoni. A może to po prostu grymas bez znaczenia. Przedatakowe nic. Po prostu napięcie mięśni. Tata czeka. Cierpliwie tłumi radość. Czeka, żeby sprawdzić  czy to sam uśmiech, czy też  znak nadchodzącego ataku i zapomnienia. Przejścia na drugą stronę snu, której nie potrafię opisać. Tym razem znów atak. Tata czeka. Wracam. Jestem. Teraz uśmiecha się tata.