piątek, 18 marca 2011

Ćwiczenia

Wczoraj byłem znowu u Ani, sympatycznej i energicznej rehabilitantki. Podobno inni mali pacjenci (a raczej ich rodzice) nazywają ją "ciocia samo zło", albo "ciocia masakra". Przezwiska zdecydowanie na wyrost, choć Ania wkłada dużo sił i energii w to co robi, a wszystko co robi po drugiej stronie snu - tej ciemnej -  nie jest normalne. I chyba właśnie o to jej chodzi. Wszystkie uciski, masaże, ułożenia mają jakiś cel, a nie są to masaże znane z seriali. Takie spotkanie to 1,5 godziny wysiłku. Wczoraj jednak, o dziwo miałem otwarte oczy i mruczałem, co nie zdarza się często. Ciekawe, że jak przychodzi Ania to ćwiczę bez problemu, a jak jadę do ICZMP to protestuję, sztywnieję... muszę to przemyśleć.

2 komentarze:

Radkalkin pisze...

hej Szymon!
dobrze, że tak ćwiczysz. ja od kilku lat już chyba obiecuję sobie, że rozpocznę jakąś aktywność fizyczną. coś więcej niż spacer od klatki schodowej do auta. dobrze że chociaż do parkingu mam kawałek :]
pamiętam, że jak byłem mały to miałem dużo takich "cioć", bo moja mama pracuje w służbie zdrowia i często jeździłem sobie do przychodni rehabilitacyjnej żeby powspinać się po drabinkach, pojeździć na rowerze [takim bez kółek :D] albo porzucać super ciężkimi brązowymi piłkami. wszystkie "ciocie" wtedy były duże i wyglądały groźnie! O_O

Szymon po drugiej stronie snu... pisze...

Dzięki za wsparcie. Mój anioł ma długie kręcone kasztanowe włosy.