sobota, 1 marca 2014

Czy na pewno warto?

"...dzisiejszy czytelnik gustuje w słodkich zakończeniach, w których tryumf odnosi siła człowieczeństwa i tym podobne głupstwa."
  
Carlos Ruiz Zafón

 Ćwiczę, męczę się, męczą mnie. Po dzisiejszych zajęciach Ania ustawiła mnie tak, że kilka minut podpierałem się na rękach i utrzymywałem głowę żeby nie uderzyć czołem w podłogę. Prawda, że sukces? Trzymam głowę, nie przewracam się od razu. Jeszcze niedawno nie do pomyślenia. Marzenie odległe, mrzonka, sen na jawie. Tylko czy warto? Cztery lata pracy i sterczę na podłodze jak niemowlak. Może nie warto się tak męczyć, może nie warto walczyć i próbować. Przecież nie będzie happy endu. Nie wstanę nagle i nie powiem dzień dobry. Może lepiej nic nie robić. Leżeć i odpuścić wszystko. Odetchnąć, odpocząć, dać za wygraną? I czekać. Tylko na co? Na cud? Na zbawienie? Cudowne ozdrowienie?

I takie myśli mam niespójne, bo przecież nie ma na co czekać. Samo się nie zrobi, nie naprawi, nie poprawi, nie zreperuje mnie leżenie i nic nie robienie. Czasem tylko dopada mnie różnica, wynik odejmowania co powinienem umieć, a co potrafię. Co z tego podpowiecie. Nic. Wiem o tym, ja jestem, więc jest i różnica. I będzie. I bardzo dobrze, bo ta różnica zawsze będzie oznaczać, że coś zrobiłem, że coś potrafię i mam do czego dążyć. Nawet jeśli nigdy się nie uda...

3 komentarze:

Paweł Widomski pisze...

wytrwałość,
wiem ciężko,
ale warto,
uczyć się jej na nowo,
Ania tylko tego oczekuje,
nic więcej,
tylko Ciebie.

alifi pisze...

Piszę, znikam to, co napisałam, piszę od nowa. Bo współodczuwam, bo tu i teraz chcę dać temu wyraz, nie urażając. Piszę i znikam... Pozostanę przy życzeniach. Dla Ciebie i różnicy. Obyś Ty wzrastał, oby ona malała.

Szymon po drugiej stronie snu... pisze...

Paweł, Alifi dziękuję