poniedziałek, 11 lipca 2011

Mniej ataków epilepsji


"Wojownik skupia się na maleńkich cudach codzienności"
Ostatnie cztery dni były zdecydowanie spokojniejsze, a ciemna strona snu nie atakowała epilepsją tak silnie jak zwykle. Ataków było mniej, a ostatnie dwie noce przespałem bez napadów. Może to wynik ćwiczeń w Sosnowcu, może dlatego, że cztery zęby przebiły się już przez dziąsła i mnie tak nie bolą, może działa Keppra... dokładnie nie wiem, ale istotne jest, że ataków zamiast dziewięciu miałem pięć i trwały krócej. Byłem bardziej ożywiony i poza dzisiejszym dniem długo miałem otwarte oczy. Dzisiaj była burza i niskie ciśnienie, co spowodowało, że byłem jeszcze bardziej senny niż zwykle. Niestety, nie ma żadnych prawidłowości w tych padaczkowych napadach, nie ma wzorca, który można byłoby powtarzać, żeby unikać spotkań z epilepsją. Mimo to, a może dlatego właśnie te cztery dni są tak ważne.Ciekawe co przyniosą następne?

Brak komentarzy: