sobota, 30 listopada 2013

Wróciłem śpiący

"Można równie dob­rze śnić nie śpiąc, jak spać nie śniąc."

Georg Christoph Lichtenberg


Wróciłem około 14. Wymęczony i śpiący. Zjadłem na śpiąco. Napiłem się na śpiąco. Śpię. Ćwiczenia mnie zmęczyły. Nie będzie szalonego sobotniego wieczoru. Zasnąłem twardo i już. Może macie jakieś pomysły i sposoby, żeby mnie obudzić? Może ktoś z Was podejmie się trudnej misji wybudzania? Śnić jest pięknie, ale jeśli liczba snów jest ograniczona? Jesli zaczną się powtarzać? Sen przestanie być interesujący. Będzie tylko rutyną.

Poranek

"Obudziłem się w piątek, a ponieważ wszechświat się rozszerza, znalezienie szlafroka zajęło mi więcej czasu niż zwykle. Przez to wyszedłem z pracy za późno, zważywszy zaś względność pojęć góry i dołu, wsiadłem do windy zmierzającej w stronę dachu, gdzie bardzo trudno złapać taksówkę."

Woody Allen

Sobota. Pewnie odpoczywacie po piątkowych szaleństwach lub już myślicie o sobotnim wieczorze. Ja wstałem rano. Wyspsany, ale i spóźniony. Zaspaliśmy. Tak po prostu. Nic przecież się nie stało, ale nie mogłem dziś leniuchować. Miałem umówione zajęcia z panią Anią. Szybkie śniadanko i w drogę. Mało czasu, droga daleka, ale jak widzicie humor mi dzisiaj dopisuje. Uśmiecham się, reaguję. Wiem kiedy Mateusz zaczyna grać. Słyszę. Jeszcze żebym zaczął widzieć, a potem mówić...

piątek, 29 listopada 2013

Czy na pewno dalej pisać?

"Jeśli mu­zyk spędza bez­senne no­ce tworząc wiel­kie dzieła, jest to piękna bezsenność."

Antoine de Saint-Exupéry

Śpię. Nie cały czas, ale śpię. Rano się budzę i daję znać. Otwieram oczy szeroko, cieszę się jak rodzice mnie wołają. Potem normalnie: toaleta, śniadanko, ćwiczenia, przedszkole rehabilitacja. Wracam zmęczony i śpię. To taki zdrowy sen, głeboki. Nic złego przecież, ale powinienem biegać, rozrabiać, bawić się... 
Przy okazji po cichu powiem Wam, że przedszkolu odniosłem mały sukces parę dni temu. Tata był zadowolony. Pisałem Wam kiedyś, że byłby szczęśliwy jakbym dostał uwagę, że np. wybiłem szybę... na razie udało mi się zrzucić miseczkę z kapustą... nie smakowała mi.

niedziela, 24 listopada 2013

Ćwiczenia z pokory

"Jak ćwiczyć pa­mięć, by umieć zapominać?"

Stanisław Jerzy Lec

Dawno się nie chwaliłem! Dziś tak właśnie trzymałem głowę. Sam. Asekuracji nie było. Głowę opuściłem powoli. Nie uderzyła w podłogę. Każdy coś musi ćwiczyć. Ja ćwiczę mózg i ciało. Mało w tym zabawy. Raczej mozolne i żmudne powtórki. Mateusz akordeon i pianino, judo, szkoła, basen. Jedne wielkie manewry. Rodzice pokorę i cierpliwość. Tego ja ich uczę... niechcący. Chyba z pokorą jest najtrudniej. Czasem czuję, że wzbiera w nich gniew i złość. Taka bezsilna, nieokreślona, bo nic więcej przecież zrobić nie mogą. Są. Cała uwagę skupiają na mnie. Świat zewnętrzny przestał istnieć... Nie ma planów, wyjazdów. Nie ma jutra. Tylko dziś. Tylko ja i Mateusz... Czasem tylko tata bierze aparat i wymyka się... zdjęcia i muzyka. Chwila oddechu, ale trudno się wyłączyć. Oczyścić głowę. Na pianinie też przestał ćwiczyć, lub jak kto woli przestał ćwiczyć pianino. Pewnie sąsiedzi są zadowoleni. Muzyka intuitywna wymaga wielkiej tolerancji. Mama wyrwie się do kina, czasem spotka koleżanki.  Narzekają? Nie. Jeśli tylko potrafię się uśmiechnąć i dać znać, że jestem. Jestem i słucham...


Poranek

"We­sołość jest rodza­jem odwagi." 

Ernest Hemingway

Po sobotnich wieczornych zabawach obudziłem się w niedzielę póżniej niż zwykle. Wyspany i radosny! Oczy otwarte, uśmiech na twarzy, głośno domagałem się śniadania. Dziś czuwam. Jestem obecny. Uśmiecham się i słucham muzyki, którą włączył tata. Właśnie słuchamy King Crimson... Mateusz opowiada o Posejdonie. Przygotowuje się do prezentacji... Słucham zatem na przemian Roberta Frippa z zespołem i prezentacji Mateusza. Życie młodszego brata jest ciężkie...Nie śpię od 8.30. Może wreszcie teraz po zupie zasnę. Zasłużyłem. Muszę odpocząć.

Sobota

"Szczęście to ra­dość z te­go, co stało się naszym udziałem."

Małgorzata Stolarska

Sobotni wieczór. Większość z Was pewnie się bawi, odpoczywa. Kino, teatr, kluby, imprezy. koncerty. Zabawa do białego rana. Ja jak zwykle w domu... Całą sobotę spałem, nie miałem ochoty na przebudzenie. Po zjedzonej kolacji stwierdziłem jednak, że mnie tez coś się należy i zamiast grzecznie zasnąć zacząłęm rozrabiać. Pokrzykiwałem i z otwartymi oczami wierciłem się. Byłem bardzo pobudzony. Zasnąłem po godzinie. Mat w tym czasie równiez odpoczywał z kotem i to w sposób, na który tylko Mat może sobie pozwolić. Kot. albo to lubi, albo toleruje z przyzwyczajenia. Obaj wyglądali na zadowolonych.


piątek, 22 listopada 2013

For Grayson and his family

"Gdy­byś kiedy we śnie poczuła, że oczy mo­je już nie pat­rzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał."

Stefan Żeromski

Dziś zdjęcia nie będzie. Nie będzie też śmiesznie. Temat zbyt poważny. Seba podesłał i nie można przejść obojętnie. Miłość i szacunek rodziców Graysona chyba większa być nie może. Pokora z jaką przyjęli nieuleczalną chorobę synka i sposób z jakim spędzili z nim całe jego życie musi porazić każdego. U Greysona zdiagnozowano bezmózgowie. Chłopiec żył 8 godzin... Rodzice wiedzieli, że Grayson nie ma szans na przeżycie. Dali mu tyle miłości ile tylko mogli. Z organizacją "Now i Lay Me Down To Sleep" nakręcony został wzruszający materiał filmowy. Swoją historię opisali na oursweetboygraysonjames.blogspot.com. Więcej słów nie mam...



czwartek, 21 listopada 2013

Dziękuję. Jesteście wielcy!

"Jest ta­ka wdzięczność kiedy chcesz dziękować
lecz przys­ta­jesz jak ga­pa bo nie widzisz komu
a prze­cież sam nie jes­teś płacząc po kryjomu" 

Jan Twardowski

 Kochani! Urzędy się uporały. Fundacja w pocie czoła rozliczyła wpłaty. Akcja podaruj 1% 2012 zakończona! Dzięki Wam w przyszłym roku pojadę na trzy turnusy rehabilitacyjne. Jest szansa, że spotkam się z delfinami. Było Was ze mną bardzo wielu: ponad 500 osób. Niestety nie mam listy wpłacających i nie mogę wymienić i podziękować każdemu z osobna, ale bardzo bardzo mocno dziękuję Wam za to, że jesteście ze mną i mnie wspieracie. To dzięki Wam moja rehabilitacja jest możliwa, a to podstawa mojego rozwoju. Bez Was nie byłoby to możliwe, bo jak wygląda opieka zdrowotna i wsparcie instytucji wiecie sami. Po raz kolejny okazało się, że wojowników światła wokół mnie jest ogrom i myślą, słowem, 1% wspieracie mnie i pomagacie uwolnić się z ciemnej strony snu. Ja staram się dzień po dniu nie zawieść Was i robić postępy. Pracuję z całych sił i nie przestanę dopóki będę miał w Was oparcie.  




środa, 20 listopada 2013

No to poszaleliśmy sobie

"Wszys­cy mu­simy, chcąc uczy­nić rzeczy­wis­tość znośną, ut­rzy­mać w so­bie kil­ka drob­nych szaleństw. "

Marcel Proust

 No to poszaleliśmy sobie. Dla równowagi. Takich zdjęć Mateusza jak się okazuje jest masa, ale przecież to nie jest blog fotograficzny. (tu mrugam okiem do Was) Był Mat, Tuareg i tata. Na razie może wystarczy.
 Dziś byłem mniej senny. Wołałem od rana. Zjadłem ładnie śniadanko. Potem było przedszkole. Po przedszkolu spałem. Zmęczyłem się. Teraz zasypiam. Czas grzecznie w łóżeczku spać. jeszcze tylko krówka zaśpiewa moją ulubioną piosenkę... a gyyyy... daję znać, że jestem.

Maska

„Tu maska maskę dręczy! Zrzućcie maski! Zwykłymi stańcie się ludźmi!”
Witold Gombrowicz

Tylko jak to zrobić? Nie wiem czy zauważyliście, ale rodzice takich dzieci jak ja zwykle się uśmiechają, nie mają problemów, ani kłopotów. Zawsze wszystko jest w porządku. Zabiegani są. To oczywiste. Ciągle w ruchu, w pośpiechu, ale kto nie jest! Przecież wszyscy się gdzieś spieszą. Praca, dom, szkoła. Tysiąc powodów, mimo, że Ziemia nie kręci się szybciej niż kiedyś. Nie wiem czy ten uśmiech i szczęśliwość to nie jest po prostu maska, forma obrony, sposób na dodawanie sobie sił. Może i tak, ale jeśli działa, jeśli się sprawdza to wystarczy. Przecież nie rzucą wszystkiego i nie powiedzą dość. Nie będą strajkować, protestować. Każdego dnia z pokorą zajmą się nami nie oglądając się za siebie i nie szukając jutra, bo jutra nie ma. Jest tylko tu i teraz.

wtorek, 19 listopada 2013

No tak...

"Jeżeli nie jesteś zdolny widzieć więcej ponadto co widzialne, nie możesz zobaczyć niczego."

 Ruth Bernhard

 Podobne? Takie miało być. Mat świetnie zagrał nostalgię, może smutek. Dziwne to zdjęcie... smutne dziecko.  Charakteryzacja też nie pomaga. Jakiś nieopisany niepokój jest w tym zdjęciu, choć dynamiki wielkiej nie ma. Dzieci powinny się cieszyć, śmiać i bawić, ale przecież nie zawsze jest do śmiechu. Wiem  coś o tym. Wie każdy kto ma w domu niepełnosprawne szczęście. Zwykły dzień to ciężka praca. Uśmiech? Jest, ale przez zaciśnięte zęby. Łzy? Całe garście...Świat zewnętrzny się nie dowie, bo i po co? Przecież to kłopot dla wszystkich, bo co z tym zrobić? Krzyczeć? A skąd brać siły? Walczyć? Przecież nie można o wszystko. Na zewnątrz krzyku nie będzie i nie ma się co łudzić. Nikt nic nie podpali i nie będzie wymachiwać szabelką. Moje życie i rehabilitacja to nie manifestacja, to nie rocznica. To zwykłe, mozolne życie.

Are you talking to me?

"Myślę, że fotografie powinny prowokować i nie pokazywać tego co jest już znane. Nie wymaga ani wielkiej siły ani magii odtworzenie czyjejś twarzy na zdjęciu. Magią jest postrzeganie ludzi w zupełnie nowy sposób."


No to jeszcze kilka zdjęć  Mateusza. Jedna sesja wiele wcieleń. Ja jestem śpiący i mało jem. Przebudzam się tylko trochę rano i wieczorem. Ciężko mnie nakarmić. Tak więc nuda. Nie ma o czym pisać. Śpię i już. No to zamiast oglądać pomalowanego mnie... przebierany Mat. Sami chcieliście, choć dziwi mnie, że nie ma komentarzy do Magicznego momentu. Dziwne... Mat w wielu wcieleniach...






poniedziałek, 18 listopada 2013

Tuareg

„Jeśli nasze zdjęcie wywiera wrażenie, to jest ono właśnie dobre, choćby było niespodziewane w swej oryginalności.”


Skoro dostałem zgodę to wykorzystuję. Dziś jest taki rozrywkowy dzień, żeby oderwać wszystkich od mojej zwykłej szarej codzienności. Tuareg w pełnej krasie, pięknie, własnoręcznie wystylizowany. Idealne przebranie na karnawałową zabawę lub polskie dziady. Podobno podczas tego spotkania powstało dużo ciekawych zdjęć… któż to może wiedzieć jak było w rzeczywistości. Zdjęcie jest starsze ode mnie. Tuareg też jest starszy. Nie ma co ukrywać obaj z tatą musieli się wtedy doskonale bawić. Aha! Dziś zostały przekopane zasoby fotograficzne co nie jest proste. Pobieznie zostały przejrzane oczywiście. W związku z tym niebawem będzie niespodzianka czyli kilka wcieleń Mateusza z jednej sesji zdjęciowej. Malowanie mojej twarzy to drobiazg. Teraz wiem to na pewno!


Mat w moim wieku...

„Patrz oczyma, fotografuj sercem.” 

David duChemin

No tak... różnicę widac na pierwszy rzut oka. Mały, szczęśliwy, ruchliwy chłopiec. Biega, mówi, bawi się. Rozwija się prawidłowo. Iskierka nie do opanowania.  To dla porównania. Wiem gdzie jestem, wiem gdzie być powinienem. Czy to coś zmienia? Nic. Czy ma wpływ na cokolwiek? Chyba tylko na świadomość. Pytanie, czy ja choć w części będę tak potrafił, pozostaje bez odpowiedzi. Dążenie i chęci są. Wynik - niestety nie jest znany, ale próbuję. Ostatnie trzy dni byłem śpiący i mało jadłem. Obudziłem się dziś wieczorem. Tak jak mogłem dawałem znać, że jestem, że się obudziłem. Wołałem i zaczepiałem. Robiłem wszystko co potrafię, żeby wszyscy wokół wiedzieli, że jestem, że nie tylko ciało... Wołam... wiem, że słyszą. Odpowiadają, cieszą się, że jestem.




Magiczny moment

„Fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości.”  


Taki magiczny moment może zdarzyć się każdemu, a Ci którzy fotografują na takie momenty czekają. Jeśli potrafią je odnaleźć sprowokować, wyczekać, odszukać etc. są szczęśliwi i spełnieni. Im więcej takich chwil z aparatem tym lepiej. Skąd magia w tym zdjęciu? Przecież to tylko kilka pokręteł, jakieś pomieszczenie i chłopiec... dla wyjaśnienia to wnętrze małego parowozu w muzeum w Kościerzynie. Chłopiec to Mateusz... 3 lata i 4 miesiące. Magia tego zdjęcia moim zdaniem to zamyślenie trzylatka. Coś niemożliwego. Dzieci w tym wieku (oprócz takich dzieci jak ja) nie mogą usiedzieć na miejscu. Są jak żywe srebro. Wszędzie ich pełno! Tu zaś Mateusz jest zamyślony, myślami gdzieś w oddali, nieobecny... niepowtarzalna chwila. Do dziś nikt nie wie co zainteresowało Mateusza, o czym myślał, gdzie się oddalił, co obserwował. Została fotografia z ciekawym kadrem i historią. Tu znów duży udział Tuarega... to rok 2005. Aparaty cyfrowe mają nieliczni zapaleńcy. Tata zdecydowanie wtedy analogowy, na szczęście pożyczył kultowego Canona G2 z zawrotną matrycą (uwaga!) 4 Megapixeli... 

Jak malowany Mat

„Odkryłem, że choć aparat fotograficzny nie może wyrazić duszy, to może to zrobić fotografujący.”

Ansel Adams

Mateusz też nie ma lekko. Często zamienia się w różne urojone w głowie fotografującego postacie. Czasem bez powodu, czasem w związku z jakimś fotograficznym zadaniem. Często przemiana odbywa się publicznie co Mateusza deprymuje, ale mój brat dzielnie sobie radzi z wyzwaniami. Trzeba przyznać, że niezły z niego model! Ofiara zbrodni Jokera, upiór szukający towarzystwa nad wodą, karciarz czy też osiedlowy łotrzyk z magnum za pazuchą to dla niego drobnostka! Moje malowanie twarzy to chyba przy tym pestka!




Tata?

„Fotografia nie jest związana z patrzeniem, lecz z czuciem. Jeżeli nie czujesz nic w tym, na co patrzysz, nigdy nie uda ci się sprawić, aby ludzie patrząc na twoje zdjęcia, cokolwiek odczuwali.” 

Don McCullin
 

Żeby nie było, ciotko Kaśko i anonimowy czytelniku, że tata nie potrafi. Rzadko, ale zdarza się, że tata jest po drugiej stronie aparatu. Tu zdjęcie Tuarega… całość chyba wyjątkowo udana. I tata jakiś taki ładny. Akordeon przypadkowy, ale pasował idealnie. Czy to niesforność twórcza? Czy może alterego lub fotograficzny ekshibicjonizm? Bez znaczenia. Fotografowany obiekt i fotograf bawili się przednie. Rzecz jasna raz fotografował tata raz Tuareg, który tego dnia również był doskonale przebrany. Jeżeli wyrazi pisemną zgodę na publikację to i jego zdjęcie zostanie udostępnione. Komentarz do posta będzie wystarczający. Materializacja świata wyobrażonego to piękny proces.

niedziela, 17 listopada 2013

Wypowiedzieć marzenia

"Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca."

Joseph Conrad

Byłoby pięknie móc wypowiedzieć swoje marzenia. Nazwać je i ubrać w słowa. Wtedy może zaczęłyby się spełniać, a tak leżę bez ruchu. Na pewno marzenia mają wszyscy wokół mnie, żebym wstał, zaczął widzieć i chodzić. Ale czy ja marzę? A jeśli tak to jak i o czym?Skoro poznaję głosy potrafię się cieszyć i złościć to chyba myślę. A jeśli myślę to może i marzę...

Wasze komentarze do Tygrysa zmodyfikowały trochę działania taty. Dziś mam na sobie wenecką maskę. Obyło się bez malowania twarzy.

Czy warto wypowiadać marzenia? Na pewno! Można je wtedy spełnić np. tak:




piątek, 15 listopada 2013

Szymon Tygrys

"Najmarniejszy kot jest arcydziełem."

Leonardo da Vinci

Tygrys to ja! Mateusz tak mnie pomalował. No to warczę jak tygrys. Jak mnie pomalowali to będą musieli wyczyścić. Wtedy się nie dam tak łatwo. Może się nauczą. W akcji odwetowej wtarłem nieco koloru w bluzkę, poduszkę i koc. Jak sobie popiorą to może im przejdzie. Malarze się znaleźli. Cierpliwy to ja muszę być. Nie ma co. Choć musze przyznać, że to malowanie mocno mnie pobudza. Ruszam głową i protestuję. Może właście taki jest cel tego malowania? A może chodzi o to, żeby nie nudzić Was zwykłymi zdjęciami mnie samego? Takiego zwykłego. Nie wiem co o tym myśleć...


czwartek, 14 listopada 2013

Szymon Zorro

"Out of the night
When the full moon is bright
Comes a horseman
Known as Zorro"


Zorro Main Theme

I może ja tak właśnie uwolnię się od ciemnej strony snu. Jak Zorro pojawię się w pełnym księżycu przeganiając padaczkę i całą resztę. Może. Jak tylko mój mózg będzie miał chęci do rozwoju i stabilizowania się. Oj przydałby się taki mały Zorro w mojej głowie naprawiający szpadą połączenia synaps. Mógłby tez Bob Budowniczy zbudować ośrodek wzroku, którego nie mam, a Pomysłowy Dobromir i chłopiec z zaczarowanym ołówkiem mogliby naprawić resztę. Mogłaby równiez pojawić się załoga z filmu Interkosmos w miniaturowej łodzi podwodnej. Ileż możliwości i sposobów na naprawę mojej głowy. Jest jeszcze przecież Ola! Maniek, Duzersi, Pan Kleks, Barbapapa...