środa, 30 kwietnia 2014

1%

Kochani, kończymy tegoroczną akcję. Wszystkim Wam serdecznie dziękuję za udział, pomoc, wsparcie.  Ci, którzy jeszcze dziś w pośpiechu wypełniają PIT mogą jeszcze pomóc. 
Po moich szpitalnych perypetiach dziś wesoły dzień. 

Właśnie jedziemy nad Biebrzę. Łosie! Nadchodzę!
Usłyszymy się już w maju. Udanego weekendu Wam życzę.


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Okiem taty - refleksje po szpitalnej kradzieży.

"Tylko żyjąc absurdalnie można wyłamać się z tego bezgranicznego absurdu [...]."

Julio Cortázar


Skradziono torebkę. Zdarza się - ktoś powie. Fakt niezaprzeczalny. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby okradać chorych w szpitalu? Nie warto chyba na ten temat rozprawiać.  Jednak po tej kradzieży mam kilka przemyśleń. Po pierwsze nie była to kradzież przypadkowa. Sala z boku, Monika wyszła tylko na chwilę do łazienki, torba nie leżała na wierzchu. Potrzebne były co najmniej dwie osoby. Odnaleziona później torba oczywiście bez portfela, okularów i dokumentów zawierała inne przedmioty skradzione innym pacjentom. Całe szczęście, że książeczka zdrowia Szymka się znalazła. Skradzione dokumenty pewnie posłużą do jakiegoś ratalnego zakupu... Panie pielęgniarki były kradzieżą przejęte, ale przeciez mają własne obowiązki i co mogą zrobić? Ochrona szpitala ICZMP, która ma ochraniać nie zrobiła nic. Nikt nie sprawdził korytarzy, łazienek, toalet. Monika musiała robić to sama... normalnie jak to u nas. Przecież nie powinienem się dziwić. Matka chorego dziecka sama niech sobie wiesza karteczki i informuje inne oddziały, że w szpitalu działa zorganizowana grupa złodziei. Na panów z ochrony nie ma co liczyć. Mogliby wszyscy razem utworzyć samodzielny oddział geriatryczny.  Poza tym to tylko torebka, trzeba jej było pilnować. No, a jeśliby tak ktoś wyniósł dziecko...? Taka niesforna myśl, która nie dawała mi spokoju. Zadzwoniłem, więc do sekretariatu dyrektora ICZMP z pytaniem, co szpital ma zamiar zrobić w sprawie monitoringu, którego do tej pory tam nie ma, a szpital wielki przecież. Pani sekretarka po to właśnie odbiera telefony, żeby przypadkiem nie połączyć z dyrektorem. Wszak sprawa nieistotna i nie warta uwagi. Po kilku telefonach usłyszałem od sympatycznej sekretarki, że jak to sobie wyobrażam, żeby w tak złej sytuacji finansowej szpital inwestował w monitoring. Zapytałem zatem w jaki sposób szpital zapewnia bezpieczeństwo pacjentom i czy sprawa warta byłaby przemyślenia gdyby tak ktoś wyniósł ze szpitala dziecko. Zapadła cisza, po czym otrzymałem telefon do dyrektora pewnie administracyjnego, który takimi tematami się zajmuje. Jeszcze nie udało się z nim skontaktować, bo podanego telefonu nikt nie odebrał. Jak na razie, ale będę próbował dalej.

Miś!

"To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony, i to nie jest nasze ostatnie słowo!" 

Miś

W piątek odwiedziła mnie pani Ewa z Fundacji Pomagam. Przyniosła mi w prezencie między innymi wielkiego miękkiego misia. Jest taki duży jak ja! I z tym misiem właśnie będziemy otwierać oczy niedowiarkom! Będziemy ćwiczyć i robić postępy. Wbrew wszystkiemu, pod prąd, pod górę i pod wiatr. 

czwartek, 17 kwietnia 2014

Ech...

"Nie re­zyg­nuj z marzeń, nig­dy nie wiesz, kiedy okażą się potrzebne." 

Carlos Ruíz Zafón 

Ćwiczenia mogłyby właśnie tak wyglądać. Śpię sobie lub drzemię. Rozluźniony. W tym czasie odbywa się masaż. Bez napinania, bez wysilania. jeszcze tylko muzyka, albo ptasie odgłosy, słoneczko, szum wiatru...Takie pierwsze wiosenne wygrzewanie. Cóż, rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Tym razem Ania potrzebowała pomocnika.




 

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Znów ćwiczę.

"...zawsze był zdania, że upór w końcu zwycięża wszelkie przeszkody."

Albert Camus

Tiaaa... pasuje jak ulał. Nie na darmo w końcu Ania Masakracja. Upór, wiedza, konsekwencja. Delikatność? Uśmiech? Nie dajcie się zwieść. Rączki imadełka nie pozwalają mi się wykręcić. W sobotę znów wróciłem do ćwiczeń. Tak na prawdę ucieszyłem się, że przyszła Ania. Lubię te ćwiczenia, a Ania wie co robi.  Uśmiecham się, kiedy Ania mówi. Ania też się uśmiecha, jak widzi, że reaguję.

Jestem

"Na chwilę tu jestem i tylko na chwilę:
co dalsze przeoczę, a resztę pomylę."

Wisława Szymborska

Dwa tygodnie po szpitalu. Dziś pierwszy raz wróciłem do przedszkola na zajęcia. Wreszcie. Na razie nawrotu zapalenia płuc nie ma. Jest szansa, że trochę odpocznę od lekarzy. Wracam do świadomości. Znów wybudzam się i czuwam. I oddycham normalnie. Powoli wracam do ćwiczeń. Niech zrobi się cieplej jeszcze, żebym mógł na spacer wyjść.

Pan T.

"Cierpliwość przekracza szczyty, ale upór - łamie skały."

Władysław Grzeszczyk

Pan T przebiegł 10km w weekend w Łodzi. Biega, bo lubi. Przecież nic w tyym wyjątkowego. Pan T jednak biegł razem ze mną na plecach, a sami wiecie jakie to ważne. Dołączył do szymkowej grupy biegaczy. Jak tak dalej pójdzie, będzie trzeba zorganizować jakieś wewnętrzne zawody. Co tam maraton warszawski! Co tam 10 000 uczestników! Jak tak dalej pójdzie zorganizujemy Bieg Poza Ciemną Stronę Snu. Teraz czekamy na inne dyscypliny! Naród wspiera Szymka! Sportowcy też! Rolkarze, rowerzyści, piłkarze, pływacy łaczcie się. Pomarańczowa rewolucja trwa. O mamo! Napisała mi się odezwa do narodu. Nie wiem jaki czas uzyskał Pan T, nie wiem, na którym miejscu ukończył bieg. To bez znaczenia. Dziękuję za pamięć i chęci.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Mariusz, koszulka i... maraton

"Gandhi, największy polityczny geniusz naszych czasów, [...] dowiódł, do jakich poświęceń zdolny jest człowiek, gdy odkryje słuszną drogę."

Albert Einstein


Czas 3.34.30. Miejsce: Dębno. Mariusz w zupełnie nieprofesjonalnej koszulce przebiegł maraton. Powód do  dumy wielki. Mariusz dziękuję i gratuluję. Może dzięki takim biegom ciemnastrona będzie mniej ciemniejsza. Dobrze czuć, że nie jestem sam, a tak wielki wysiłek wykonany z pamięcią o mnie jest bezcenny. To pierwszy maraton, a 3 bieg w tym roku ze mną na plecach. Bardzo się cieszę. Może i ja kiedyś w wózku wystąpię w jakimś biegu?


piątek, 4 kwietnia 2014

Każdą machinę trzeba popchnąć do działania...

"Jedność, jedność! To jest pierwszy
Do wolności krok! Rozbici –
Służyć musim, lecz złączeni
Przemożemy swych ciemięzców!
Jedność, jedność – a zwyciężym!
"

Heinrich Heine


 Nawet stare maszyny można uruchomić. Potrzebny jest tylko impuls, czas i wytrwałość. Podobnie i systemy. Każdy można zmienić. Nawet najbardziej zakonserwowany. Dziś pierwsza jaskółka, można by rzec nareszcie. http://wiadomosci.onet.pl/swiat/sejm-podniosl-kwoty-swiadczen-pielegnacyjnych-dla-opiekunow-osob-niepelnosprawnych/p33hn . Dobrze, że protest zdążyła na swoich stronach zgodnie z nazwą poprzeć Fundacja "Zdążyć z Pomocą". Dobrze, że Sejm zajął się tematem. Szkoda, że tak późno i nie sam. Cóż, systemy są oporne. Tata właśnie zaczął drążyć temat monitoringu w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. Po kradzieży mamy torebki zastanawia się czemu tak duża instytucja nie ma choćby minimalnej ilości kamer. Już dopytuje w sekretariacie Dyrektora i ... oczywiście jak w każdym systemie opór jest wielki. Dobrze, że taty upór większy.


środa, 2 kwietnia 2014

Znowu w domu

"Nie masz większej mądrości nad mądrość powrotu."

Jarosław Iwaszkiewicz

Wróciłem i odpoczywam. Już w samochodzie w drodze powrotnej się uśmiechałem. Może tym razem pożegnałem szpital na dobre? Wychodząc ze szpitala rodzice nie mówili do widzenia. Tym razem życzyli miłego dnia. W domku odpoczywam i odsypiam. Słucham jak gra Mateusz. Wreszcie spokojniej i "normalniej".

A jednak można...

"Brakiem odwagi jest wiedzieć, co prawe, lecz tego nie czynić." 

Konfucjusz

Tata trochę zżymał się na brak jasnego stanowiska Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" w sprawie protestu rodziców w Sejmie http://ciemnastronasnu.blogspot.com/2014/03/okiem-taty-protest-rodzicow-w-sejmie.html i chyba słusznie, bo organizacja skupiająca 25 000 podopiecznych powinna nie tylko monitorować, ale i bardzo aktywnie wspierać protest oraz protestujących. Tak na prawdę powinna organizować szeroko pojęte wsparcie. Zarówno w organizacji spotkań pod Sejmem ( to co robią obecnie opiekunowie niepełnosprawnych dorosłych), logistyce, ale i chyba mogłaby pełnić rolę mediatora. Zarząd mimo obietnic do taty nie oddzwonił. Mimo to jest postęp. Na stronie głównej fundacji pojawiło się jasne stanowisko. Brawo za odwagę!