środa, 30 września 2015

Sprzedajemy pionizator Baffin!

" Człowiek ma jeszcze tą wyższość nad maszyną, że umie się sam sprzedać."

Stanisław Jerzy Lec

Pan Lec ma rację i mojej maszynie muszę zatem pomóc. Sprzedaję mojego BAFFINA rozmiar S ponieważ urosłem. Stan idealny, używany przeze mnie, zadbany sprawny i bez zarzutu.   Zainteresowanych zapraszam. Dla tych co nie wiedzą jeszcze to sprzęty używane również można rozliczać z 1%.

Nieprzysiadalny

"Dziś jestem w nastroju nieprzysiadalnym"

Świetliki
Znów ćwiczenia. Ja śpię i jestem rozluźniony. Możecie mnie sobie układać jak tam sobie chcecie. W ogóle mi to nie przeszkadza. Dziś o współpracy możecie tylko pomarzyć. Była pełnia, jakieś zaćmienie i czerwone podobno no to i senność jest nie byle jaka. Muszę odespać i już. Pogodę, pobyt w szpitalu i moje ostatnie aktywne dni. Dziś jestem nieprzysiadalny.

wtorek, 29 września 2015

Szczęki IV

"Jestem tak podekscytowany, że chyba umyje dzisiaj wszystkie zęby."

Woody Allen

Wczoraj byłem drugi raz w gabinecie stomatologicznym. Fotelem był mój wózek. Przegląd zębów u takiego krokodyla jak ja to nie lada sztuka, bo przy najmniejszej próbie dotknięcia choćby ust zaciskam szczęki z całych sił. I nie można mi wytłumaczyć, żebym nie gryzł jak ktokolwiek wkłada mi palce do buzi. W takich sytuacjach jestem szybki i konsekwentny. Zaciskam kły i trzymam, aż się nie zmęczę. Dzięki temu kilka osób poczuło siłę moich szczęk. Mówili też, że zobaczyli gwiazdy. Pani dentystka ma jednak rękę do takich dzieci jak ja. Właściwe podejście i umiejętności sprawiły, że wszystko obyło się bez problemów.  Spokojnie i delikatnie przejrzała moje zęby. Jeden musimy delikatnie podleczyć, ale na szczęście nie inwazyjnie. Na razie nie bardzo mogę napisać Wam gdzie znajduje się ten magiczny gabinet, który został nagrodzony w 2012 roku. Na razie nie mogę napisać nic więcej, ani o gabinecie, ani o Pani doktor. Na szczęście ja też jestem spokojny i uparty i poczekam, aż będę mógł. Rzadko zdarza się lekarz, który ma takie podejście zdaje sobie sprawę z sytuacji takiego dziecka i komplikacji jakie mogą wystąpić. Pewnie nie zawsze się udaje i ne wszystko wychodzi, ale sama chęć i profesjonalne podejście i przede wszystkim troska o pacjenta są bezcenne. Wiem, ze taki pacjent jak ja jest czasochłonny, ale mam nadzieję, że Pani doktor da się przekonać.

niedziela, 27 września 2015

Jesień

"Pamięć jest jak liść jesienny, co zaszeleści przez chwilę na wietrze i znowu uśnie."

Khalil Gibran

Przestrzeń. Ja i las. Słyszę i czuję. Powietrze ma inny zapach i nie tak duszący jak latem. Może ten chłodny wiatr tak zmienił lasu smak? 
Mam wrażenie, że długość mojego snu zależy od pomieszczenia, w którym się znajduję. W domu jest przecież tyle powietrza ile się zmieści. W takim lesie jest go o wiele więcej, więc pewnie i ja go więcej wdycham. Jak się tak nawdycham to potem śpię jak spiżowy posąg, ale zdrowo. Oczy zaciskam, rozluźniam ciało i śpię. Szum drzew hipnotyzuje mnie i uspokaja. Tak pewnie wygląda jasna strona snu. Jeszcze tylko żeby wózek nie trząsł mną na ścieżce byłoby idealnie.

To skandal!


"Istnieją różne rodzaje dumy, lecz móc spojrzeć po latach na coś, co się zrobiło, i wiedzieć, że nadal jest dobre lub ważne, to najlepszy z nich."

Jonathan Carroll

 To skandal! Sami zobaczcie! Ja się męczę, a Ania sobie odpoczywa. Uśmiechnięta i zadowolona.  Ja stękam, prycham, walczę z ciężarem własnej głowy. Trzymam plecy i barki, żeby się nie przewrócić, a Ania patrzy rozparta. Chyba rozpiera ją duma. I słusznie, bo kolejne zajęcia ćwiczę aktywnie mimo, że kilka dni spędziłem w szpitalu na badaniach. Tych razem endokrynologia i badania sprawdzające przedwczesne dojrzewanie, które mnie dopadło. Było to do przewidzenia, przecież dostaję hormony nadnerczy i tarczycy. Rezonans, prześwietlenie i badania potwierdziły, że układ kostny na razie nie dojrzewa szybciej niż ja, nie mam też nowotworu, który mógłby uciskać mózg powodując przedwczesne dojrzewanie jako efekt uboczny. Okazuje się, że tak działa moja przysadka mózgowa. W efekcie raz w tygodniu do 13 roku życia będę dostawał dodatkowy zastrzyk hamujący zbyt szybkie dojrzewanie.

Wracając do ćwiczeń to każdy, chciałby w pracy usiąść i podziwiać jej efekty. W moim przypadku praca była ciężka i bardzo wytrwała. Trzeba mieć dużo samozaparcia i wiary w swoje umiejętności i moje możliwości, żeby pracować bez zniechęcenia. Nie ma co się oszukiwać. I tym razem Ania napracowała się uczciwie, a zdjęcie tata zrobił dla Was, żebyście mogli zobaczyć efekt. Wcale nie jest łatwo mnie zmotywować i spowodować żebym chciał.


niedziela, 20 września 2015

"Ku celom pożądanym wiodą drogi trudne."

"Ku celom pożądanym wiodą drogi trudne."

Eliza Orzeszkowa

Bardzo trudne. Tyle potrafię, więcej nic. Ledwo siedzę, muszę się podpierać, a do tego nie zrobię tego sam. Nie przekręcę się i nie podniosę, ale dla mnie to dużo więcej niż się spodziewałem i mogłem oczekiwać. Cztery i pół roku wytężonej pracy. Zdjęcia zapiszą chwilę, czasem jej magię. Jeśli dzięki nim zamyślicie się na moment i zainteresujecie to doskonale. Obraz potrafi czasem mówić więcej niż słowa.  Czy jestem zmęczony i widać wysiłek na tym zdjęciu? Czy widać ogrom pracy mojej,  Ani i pozostałych rehabilitantów? Na pewno widać, że pokój stał się salą ćwiczeń. Dziś, zabiorę Was na moje zajęcia choć na chwilę. Mam nadzieję, że Ania mnie nie zastrzeli. Dwa krótkie filmiki z ostatnich ćwiczeń.





Czas na następny krok.

"Tak im kto wyżej wstąpił, w większy trud się wprzęga i tym się jeszcze zniża, że wyżej nie sięga."

Adam Mickiewicz

No tak... stało się!   Raz siedząc podniosłem ręce i głowę i się zaczęło. Chwila chwały minęła. Nie było tortów, nie było przyjęcia i gratulacji. Lekkie i chwilowe poklepywania po ramieniu "dobrze Szymek", "wspaniale i cudownie", "jesteś dzielny". Nie pozwolą trwać w zwycięstwie. Siedziałem sam. To teraz odpocznę! Nic z tego. W sobotę Ania pojawiła się jak tajfun chyba zbudowana chwilą mej słabości. Tak, pokazałem, że mogę trzymać plecy i głowę. Moja wina odsłoniłem się. ujawniłem potencjał i możliwości. Ania wszystko zauważyła i podchwyciła. Nabrała wiatru w żagle, powietrza w usta, sił w ramiona. Pobrała dodatkową porcję zapału i jeszcze więcej motywacji. "Skoro potrafisz tyle - zrobisz więcej" powiedziała. "Czas na następny krok" - dodała i zabrała się za mnie. Mam za swoje. Mogłem nie podnosić głowy. Teraz Ania wprowadza nowe ćwiczenia. Zna mnie już 4,5 roku. Dzielnie i wytrwale ćwiczy ze mną nie poddając się i motywując mnie do działania. Cieszę się, że po takim czasie nie poddała się i, że mogłem odwdzięczyć się widocznymi postępami. 
Dziś odpoczywam, słucham Kubusia Puchatka i delektuję się leniwą niedzielą. Rozdzielam uśmiechy i pomrukiwania. 


Targi rehabilitacyjne

"Na wszystkie nasze pytania Nuda odpowiada zawsze tak samo: świat jest już odkryty."

Emil Cioran

Ta zadbana szaro biała papuga z czerwonym podciętym ogonem to jedyne interesujące zjawisko na tegorocznych targach. Sprzedawanie biletów za 30zł od osoby uważam za przesadnie wygórowaną cenę. Całość nie warta utraty czasu. Dla dzieci takich jak ja poza 3 wózkami i dwoma pionizatorami nie było nic szczególnego. Jak co roku większą część wystawienniczą zajmowały różnego rodzaje wanny do masażu. Między nimi trochę ortez, wózki aktywne i przyrządy fitnesowo-rehabilitacyjne. Nic specjalnego. Wózka nadal będziemy szukać korzystając z interentu.

czwartek, 17 września 2015

Taki jestem dziś samodzielny!

"Drzewo jest mocą, która powoli wznosi się ku niebu."

Antoine de Saint-Exupéry

Głowę miałem nisko przy stopach. Wyprostowałem ręce i utrzymałem głowę. Zrobiłem to w trakcie ćwiczeń z Anią, która przecierając oczy chwyciła za aparat robiąc mi zdjęcie. To oznacza, że trwałem w tej pozycji stabilnie i dość długo skoro Ania zrobiła zdjęcie. Rzadko mogę Wam napisać o moich postępach. Wiem, że tak jak ja czekacie na nie. Wiem, że łatwiej jest wierzyć i pomagać jeśli widać nawet mikrokroczki, ale to co dziś zrobiłem to duży krok. Muszę jeszcze popracować nad wolą, żebym sam chciał tak. Na razie potrzebuję silnych bodźców i ciężkiej pracy. Może kiedyś sam tak usiądę. Z własnej woli i chęci, a może i potrzeby. Na razie rozpiera mnie duma jakbym strzelił pierwszą bramkę na boisku.

środa, 16 września 2015

Uff.

"Trzeba troskliwie osłaniać lampy: powiew wiatru może je zgasić..."

Antoine de Saint-Exupéry


Nabrałem sił i mogę  ćwiczyć regularnie. Trwało to ponad rok... Do przedszkola już nie chodzę, bo mogę znów złapać infekcję i problemy gotowe. Teraz trochę przedszkola przychodzi do mnie. Ćwiczenia mam trzy godziny dziennie. Nie zapominajmy o Ani, która nadal dzielnie mi pomaga. Po całym tygodniu ćwiczeń jestem rozluźniony i zmęczony. Gdybym chodził to mógłbym powiedzieć, że padam z nóg, a tak zapadam w głęboki sen. Tym razem zdrowy. Jesienne niedzielne powietrze pięknie pachnie przez sen.


niedziela, 6 września 2015

"tak" i "nie"

 "Prawdziwa mądrość życia dostrzega wspaniałość dnia codziennego."

Pearl Buck

To trudne. "Wspaniałość życia codziennego". Chyba raczej męczarnię. Bycie bardziej świadomym - a jak powiedziałby Tygrysek z Kubusia Puchatka: świadomszym - wcale nie ułatwia mi ćwiczeń. Po prostu więcej czuję to i bardziej się męczę. Bardziej się siłuję to i Ania Masakracja wkłada więcej siły i zaangażowania. Zajęcia przecież muszą być wzorowe. Jak u taty w pracy nie istnieje słowo "premia" lub "podwyżka" tak Ania nie zna słów "taryfa ulgowa". Miałem czas się przyzwyczaić, ale jakoś mi nie idzie. Powinienem się pogodzić, ale to jeden z niewielu momentów kiedy potrafię tak stanowczo zamanifestować niezadowolenie. 

Rok szkolno/przedszkolny rozpoczęty. Podobno będziemy się skupiać na obiektywizacji werbalnej lub niewerbalnej formy "tak" i "nie". Chodzi o to, żeby poza mamą i tatą pozostali uczestnicy mojego życia mogli się ze mną porozumiewać. Na ile to możliwe. Czyli muszę się jakoś tego "tak" i "nie" nauczyć. Tak, żeby inni mnie rozumieli. Tym tematem niech zajmują się neurologopedzi. Ja tymczasem odpoczywam po pracowitym weekendzie. Uśmiecham się. Chyba jestem zadowolony.



wtorek, 1 września 2015

Okiem taty - chwila...

"Pustynię upiększa ukryta gdzieś studnia."

Antoine de Saint-Exupéry

Często zdarza się, że zatrzymuję się przy napotkanym zdjęciu. Niezależnie czy to papierowe zdjęcie z jakiejś wystawy czy zdjęcia z internetu.  Szukam chwili, emocji, przekazu ujętego w fotograficzną formę i inspirujące mnie środki wyrazu. Zwykle są to zdjęcia innych fotografujących. To zrozumiałe, przecież swoje zdjęcia znam. Skoro je zrobiłem to wiem po co i dlaczego i co chciałem wyrazić. Czasem jednak zdarza się tak, jak z tym zdjęciem, że pojawia się inny wymiar, dodatkowe znaczenie, nieprzewidziany element. Nie chodzi tu o przypadkową formę, mistrza drugiego planu czy też efekt serii zdjęć. Chodzi o coś zgoła odmiennego, o nową, inną wartość, czynnik zmieniający spojrzenie na zdjęcie. Ta fotografia uprzytomniła mi jak rzadko jest normalnie. Zdaję sobie sprawę, że ciąży na tym zdjęciu kontekst. Ktoś niezorientowany powie zwykłe zdjęcie dwójki śpiących dzieci. Nic specjalnego. Stare zabiegi... ostrość na dłonie, rozmyte twarze...sielanka. Robiąc to zdjęcie nie zdawałem sobie sprawy jaką niesie dla mnie moc. Jak rzadko jest normalnie. Dwójka zmęczonych dzieci śpi. Nie dzieje się nic istotnego. Jest normalnie. I to właśnie jest zaskakujące. Normalność pojawia się w trakcie snu. Jak się obudzą, będą znów walczyć z własnymi ograniczeniami, a ja nie mogę tego zmienić. Ale na razie jest normalnie. Dzieciaki śpią.

Szymon wstawaj!

"Dziś pozwoliłem słońcu, aby wstało wcześniej niż ja."


Georg Christoph Lichtenberg

Szymon pobudka! I tak cały weekend! Wikers, Kinga i Dominik powtarzali jak mantrę. No i jeszcze Marco. Przecież dwa dni byłem aktywny i to bardzo. Miałem otwarte oczy, mruczałem dawałem znaki. To bardziej zasługa Marco, który mnie oblizywał jakbym był psim przysmakiem, a ja nie jestem przyzwyczajony to się budziłem i krzywiłem. W weekend dojechał tata i ja mogłem już spać spokojnie. Nie żeby coś się zmieniło, bo Marko dalej mnie obwąchiwał i oblizywał, a Dominik z Kingą pohukiwali. Tata też przed Marco nie bronił mnie wcale. Tylko ja byłem po dwóch dniach tak zmęczony, że padłem. A oni dalej swoje... Szymon pobudka! To były bardzo udane dni u Wiki. Pomijając psią indoktrynację. Tata powoli się łamie niestety i taki liżący stwór może pojawić się w domu...fuj!