Droga do góry, ucieczki czas
Szczyt nie jest celem, odczuwam brak
Jego już nie ma, nie ma i nas.
Końca nie widać zbyt duża mgła
Krawędź jest blisko, otchłani moc
Pionowa ściana, a pod nią dno
Mrok wdziera się w głowę
Myśl płynie bezwolnie
i traci znaczenie
Już nie ma ratunku,
to przeznaczenie
Idę do góry już nie wiem gdzie
Nie wiem też po co. Czy to ma sens?
Mgła oczy przesłania
Więc dalej idę, osiągam szczyt
Radości brakuje, tu nie ma nic
I dalej nie będzie, a trzeba iść...
2 komentarze:
przytulam trzeba iść oczywiście bo ma się żonkę i syna drugiego
jak bym tak pisał i pstrykał to czasu by na psa nie starczyło.ale każdy wie czego chce.
Prześlij komentarz