wtorek, 29 listopada 2011

Rezonans magnetyczny

"Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć."
Paulo Coelho

Zwariowany dzień. Rezonans magnetyczny miał pokazać obraz mojego mózgu, ale żeby tak się stało potrzebna była tzw. "droga" czyli wenflon. Pielęgniarki podjęły próby, nawet kilkanaście i nie dały rady. Anestezjolog stwierdził, że nie będzie znieczulał w aortę, bo to niebezpieczne. Wtedy mama zasugerowała, żeby poprosić pielęgniarki, z pediatrii, które mnie znają i nie miały problemów z wenflonem. Pewnie się domyślacie, że ten pomysł spotkał się z dużym oporem materii... Na szczęście oddziałowa poszła po rozum do głowy i poprosiła o pomoc pielęgniarki z pediatrii i udało się. Miałem wenflon i rezonans się odbył. Szczęśliwie wynik nie zmusił neurochirurgów do natychmiastowych działań. Nie zdecydowali o konieczności założenia mi w głowie zastawki - na razie. Zmiany są bardzo poważne i rozległe, ale nie ma zagrożenia życia. Wróciłem do domu, tata zmył ze mnie szpitalny zapach. Odpoczywam!

Brak komentarzy: