"Nie ma końca. Nie ma początku. Jest tylko niezaspokojona pasja życia."
Federico Fellini
Były święta, nowy rok i krótka przerwa w spotkaniach z Anią Masakracją. Wszyscy trochę odpoczęli, odetchnęli. No, ale laba się skończyła i wczoraj Ania zjawiła się jak zwykle w sobotę. Nie wypiła nawet kawy. Z żarliwym zapałem młodzieżówek ZSMP zabrała się do czynu. Było naciąganie, uciskanie, napinanie, wymuszanie odruchów, rozciąganie i tym podobne przyjemności. Jak popatrzycie na zdjęcia to chyba nie wszystko mi się podobało, ale co ważne po kolejnej zmianie leków i codziennym stosowaniu lampy jestem być może nieco bardziej przytomny. Na pewno ćwiczenia Ani wyrwały mnie z ciemnej krainy snu i zmusiły do otwarcia oczu. Nawet mimiką i pomrukiem dawałem do zrozumienia, że człowiek wymyślił bardziej przyjemne rzeczy. Po wszystkim spałem zdrowym spokojnym snem. Przy okazji możecie zobaczyć moją nową fryzurę. Mateo woła teraz do mnie klocuszek, a tata Wielki Mao. To się mama postarała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz