poniedziałek, 16 maja 2016

Puszczyk

"Wiecie, jak to jest. Niekiedy spo­tyka­cie ko­goś wspa­niałego, ale to trwa tyl­ko chwilę. Może w cza­sie wa­kac­ji, w po­ciągu, na­wet w ko­lej­ce do auto­busu. Ociera się o wasze życie na krótki mo­ment, lecz w bar­dzo spec­jalny sposób. I za­miast za­lewać się łza­mi, że nie może zos­tać dłużej, że nie możecie się le­piej poz­nać, czyż nie le­piej cie­szyć się, że w ogóle się zjawił?"

Marian Keyes

          Biebrza w tym roku była bardzo łaskawa. Pewnie Szymek maczał w tym palce... Marian Keyes nie myli się pisząc, że czasem ktoś wspaniały zjawia się na chwilę. Zbyt krótką.   Niektóre odejścia są zbyt trudne i bolesne, a strata zatrzymująca serce.

Mimo to Biebrza była bardzo łaskawa, a ostatniego dnia pojawiła się wisienka na torcie w postaci młodego puszczyka. To przelotne spotkanie z puszczykiem na pewno było spotkaniem wyjątkowym. Nie jest łatwo spotkać sowę i mieć możliwość choć przez chwilę obserwować to wspaniałe zwierzę.  Ta konkretna młoda sowa spadła z drzewa. Spadła na tyle pechowo, że dosięgły ją psie szczęki. Szczęśliwie znalazł się człowiek, który wydarł sowę z psiej paszczy. Wyczyszczona i odkarmiona wróciła na drzewo. Teraz musi zacząć nawoływać, żeby matka ponownie zajęła się zgubą. Wszystko pod okiem Króla Biebrzy i zaangażowanych biebrzniętych. Miejmy nadzieję, że wszystko dobrze się skończy i młody puszczyk wróci do rodzeństwa.

 


Brak komentarzy: