niedziela, 16 października 2011

Szpital na skraju miasta...


Plan: coś, co potem wygląda absolutnie inaczej.

Julian Tuwim

Plan był. Ładna pogoda to spacer. Tym razem w stronę Łodzi Fabrycznej - skoro zamykają, to warto zerknąć. Miał być koncert, spektakl w teatrze z kolegą taty w roli aktora. I co? I nie wyszło. Tak się od wczoraj narobiło, że zamiast muzyki i teatru słyszę pompy i lekarzy w 3 klinice pediatrycznej w CZMP!. Diagnoza: zapalenie płuc. Znowu szpital, znowu lekarze, znowu badania, kroplówki. Teraz mogę zaplanować minimum tydzień: w szpitalu, bo szczegółowiej nie ma sensu. Przy okazji epilepsja wykorzysta każdą możliwość. Wzmocniła ataki. Trzeba będzie ponownie krok po kroku budować...życie.
Przy okazji doskonały tekst i świetne ujęcia. Czy można o epilepsji napisać piękniej niż Antony and the Johnsons?

Brak komentarzy: