sobota, 29 października 2011

Wróciłem!


Udało się. Wypuścili mnie. Infekcja opanowana, parametry ustabilizowane, wskaźniki poprawne. Jestem w domu. Zamiast pomp, alarmów i innych szpitalnych dźwięków znów mogę słuchać Mateusza grającego na akordeonie. Właśnie męczy różową panterę. Kot Elwood mruczy znajomo. Znów dzień wygląda "normalnie". Ćwiczenia, inhalacje, leki, zajęcia z Anią. Mama i tata w zasięgu ręki. Wszędobylski brat. Mimo, że otacza mnie ciemna strona snu i tak czuję różnicę.
Teraz dwa tygodnie spokoju. 15.XI wracam na neurochirurgię. Na początek pobyt trzydniowy i rezonans magnetyczny. Reszta zależeć będzie od wyników.

Brak komentarzy: