sobota, 7 kwietnia 2012

Tak było w Mielnie


"Ludzka siła wyrasta ze słabości."

Ralph Waldo Emerson

Patrząc na zdjęcie można by pewnie rzec, że spędziłem dwa tygodnie w komfortowych warunkach odpoczywając nad morzem. Nic bardziej mylnego. Dwa tygodnie uczciwych, wyczerpujących ćwiczeń. Dzień ustawiony od rana do wieczoru jak w przedwojennej brygadzie kawalerii. Wszystko jak w zegarku. Na czym polegały ćwiczenia? To specjalne masaże i uciski, ale o tym musiałaby raczej mama coś powiedzieć. Wiem tylko tyle, że po całym dniu wyginania, masowania, napinania byłem bardzo zmęczony ku uciesze rehabilitantek. Ważne jest to, że ćwiczenia zadziałały i zdecydowanie byłem bardziej świadomy. Może ćwiczenia, a może to nadmorski wiatr przegoniły nieco ciemną stronę snu. Efekt był taki, że miałem świadome oczy i ewidentnie uczestniczyłem w codziennym życiu dając znać o sobie. Wyjazd bardzo udany i bardzo efektywny. Mama już zapisała nas na przyszły rok... w tym już nie ma miejsc.

Dzisiaj spędzam z mamą kolejny dzień w szpitalu. Dostaję antybiotyki i walczę z zapaleniem płuc. Żeby tylko mnie to nie osłabiło i nie cofnęło w krainę snu. Szkoda byłoby stracić to co wypracowałem w trakcie turnusu.








A tak wyglądaliśmy po całym wyczerpującym dniu:

Brak komentarzy: