"Stan umysłu, w którym człowiek zdolny jest czegoś takiego dokonać, [...] przypomina stan występujący u mistyków religijnych bądź zakochanych; mój codzienny wysiłek nie jest owocem celowego zamiaru czy planu, lecz potrzebą serca."
Albert Einstein
Można zadać pytanie czy to potrzeba mojego serca czy serc rodziców i ludzi zaangażowanych, bo przecież mnie ciężko wyrwać ze snu. Sen sam w sobie złym niczym nie jest, tym trudniejsze wyrywanie się skoro to takie przyjemne. Ciemna strona snu podstępna jest. Śniąc nie zdaję sobie sprawy z tego co umyka. Ale odpowiedź na pytanie czy to moja potrzeba serca czy potrzeba innych nie jest istotna. Ich potrzeby przekładają się na moje. Wybudzany, wracając do świata ludzi obecnych sam zaczynam walczyć.
Co tydzień odwiedzamy Anię w centrum rehabilitacji. 1,5 godzinne zajęcia z uciskaniem, wyginaniem, rozciąganiem. Nic przyjemnego, a Ania uparta jest i trudno ją zniechęcić lub oszukać. Uciec też się nie da. Po takiej dawce jestem rozluźniony i zmęczony. Znowu zapadam w sen, ale sen ten inny jest. Spokojny, prawie zdrowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz