środa, 26 grudnia 2012

Wigilia

 "Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło: i zwyczaje, i święta rodzinne. I dom pełen wspomnień. Najważniejsze jest, by żyć dla powrotu."

Antoine de Saint-Exupery     

Już możemy wracać. Pierwsza Wigilia, podczas której mogłem siedzieć przy stole. Baffin przydaje się nie tylko do rehabilitacji. Przy stole babcia Jadzia i Ela, ciocia Basia, Mat i rodzice. Stryjek z Agnieszką też przy stole, ale w Paryżu. Pełno zapachów mocnych i intensywnych...pieczony w domu chleb, grzybowa, ryba, cytrusy, kapusta z grochem, choinka. Rodzinna kolacja. Mateusz niespokojnie spogląda w okno jakby na coś czekał. Może na gwiazdkę z nieba? Nic z tego, jest mgła. Ledwie księżyc przebija się przez nią. To dziwne, że prawdziwe gwiazdy uciekły w mgłę, speszone wzrokiem dzieci czekających na prezenty, Dźwięki, zapachy i ogólne poruszenie spowodowały, że wieczór spędziłem wyjątkowo aktywnie. Babcie podśpiewywały i słuchały kolęd, Tata nie omieszkał sobie zażartować serwując wszystkim Międzynarodówkę z płyty winylowej... wreszcie poruszenie i Mat roznosi paczuszki ułożone pod choinką.

















                           


















Brak komentarzy: