Hermann Hesse
Jak ja i Mateusz odpoczywaliśmy tata poszedł w góry sam. Przewietrzyć głowę. Taki Johnnie Walker, lone star. No to wlazł na Połoninę Caryńską w poprzek i zszedł do Dwernika przez Magurę. Czemu tak? Żeby ludzi po drodze nie było. W trakcie powstała definicja dobrego sierpniowego szlaku bieszczadzkiego, czyli takiego jakiego tata szukał. Po pierwsze ścieżka nie powinna być wydeptana i szeroka. Po bokach powinny znajdować się krzaki z malinami dojrzałymi, których nie zeżarły tabuny przechodniów. Wzdłuż ścieżki można spotkać grzyby. Różne, ale całe i zdrowe. Brak pierwiastka ludzkiego jest oczywisty. Takie jest właśnie zejście w stronę Dwernika. Cisza i spokój. Słychać tylko ptaki, wiatr i kołysanie drzew. Zdecydowanie udany spacer.
1 komentarz:
Dobrze jest czasami pójść tylko swoimi ścieszkami, nie wydeptanymi przez ludzi. To dobrze robi dla ciala i duszy:) Piękne zdjęcia! Kojące:)
Prześlij komentarz