Nicolas Sébastien Roch Chamfort
Na koniec jeszcze rozpaliliśmy ognisko i przygotowaliśmy sobie kociołki do zjedzenia. Wszystkim smakowało. Pan Henryk i pszczółka Agatka również się przyłączyli. Następnego dnia już tylko pakowanie i powrót. To był udany wyjazd. spędziłem dwa tygodnie na powietrzu wdychając go ile się da. Słuchałem ptaków i strumyka. Dawno nie byłem taki wypoczęty i zadowolony. Teraz nie tylko tata lubi Bieszczady. mnie i Mateuszowi też się podobają.
1 komentarz:
Ale pysznosci tam mieliście, az mi slinka leci! :)
Prześlij komentarz