Antoine de Saint-Exupéry
Jak już pisałem musieliśmy opuścić gościnny bieszczadzki domek. Piękna drewniana stara chata na kolejny tydzień była zarezerwowana. Nie ma się co smucić. Poznaliśmy przecież fantastycznych ludzi: Arka, Justynę, Kamila i Darię. Świetna rodzina uzupełnianą przez Atosa - potężnego rhodesian ridgeback'a i koty. Arek pomógł nam znaleźć nową kwaterę kilka kilometrów dalej w Chmielu. Będziemy mieszkać u pszczółki Agaty. Wieczorem jeszcze wspólne ognisko z gwiazdą wieczoru w postaci warzyw duszonych w żeliwnym kociołku, które to przygotował i dopilnował Arek. Smakowały wyśmienicie. Pożegnaliśmy nasze znajome stado wróbli i następnego dnia przenieślimy się na drugą stronę Sanu.
5 komentarzy:
Ooo, zdecydowanie moje klimaty! Jestem nawróconą mieszczuchą, która marzy o przeprowadzce na wieś :)
Pięknego wypoczynku!
Pozdrawiam!
oj przestrzeń jakaś przydałaby się na co dzień...
ale piękna miejscówka :D aż chce się tam być :D
Polecany... Mamy kontakt:-)
jaka cudna pierwsza fotka!
Prześlij komentarz