Incognito - niesamowity przypadek Pawła K.
Gdy ja błogo spędzałem czas w parku don Mateo buszował na Festiwalu Komiksu i Gier. Mimo, że płyta zdominowana została przez różnej maści video maniaków, Lolersów, Fifiaków, Tekkenowców etc. Mat nie dał się wyprowadzić z równowagi. Zagrał jedynie na gitarowej zabawce video zaskakując młodych wyjadaczy. Ciekawsze było buszowanie po stoiskach z komiksami, bo to raczej kiermasz, a nie festiwal. Mniejsza o nazwę. Po raz pierwszy Mateo spotkał taką masę komiksów w jednym miejscu, a możliwość kupienia kilku egzemplarzy za pośrednictwem oczywistego dobrodziejstwa jakim jest tata odebrał z nieukrywaną radością. Na zdjęciu świeżo nabyty komiks Incognito z grafiką i dedykacją autora grafiki. Mat był bardzo zadowolony. Tata przystał na zakup innych komiksów. Oczywiście perfidnie wybrał kilka w wersji angielskiej. Będzie Mateo miał co ćwiczyć. Do domu wprowadziła się również gra Lasy Aranheim Kamienie Frenthi.
Duchy Batmana, Spidermana, Klossa, Żbika i Asteriksa unosiły się w powietrzu. Korytarze przemierzali trooperzy Imperium w towarzystwie Bounty Hunter'a potykając się o wannolot Tytusa, Romka i Atomka. Całość dopełniał kącik planszówek. Swoją drogą ciekawe czemu organizator nie zaprosił autorów święcącej triumfy w Europie i USA gry Zombicide? Gra ciekawa, a i grafików ma uznanych. Nieistotne. Ważne, że Mateo bawił się tak doskonale, że patrol trooper'a Imperium i łowcy nagród musiał go zdyscyplinować. Przy okazji chłopaki zerknęli na kolekcję Lego Star Wars. Tu główną atrakcją był wykonany z 10 000 elementów potężny krążownik Imperium. Impreza ciekawa i udana. Oby więcej takich. Po powrocie z festiwalu Mat wyciągnął tatę na boisko. Pokopali piłkę i wrócili zadowoleni. Taki mieli dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz