Witold Gombrowicz
Czasem to chyba nawet dobrze, że nie widzę, nie myślę zbyt szybko i jestem wycofany. Mam 4,5 roku. Nie jem tylko ciumkam, nie przełykam za dobrze, słabo gryzę. Jem raczej papki, ale system o tym nie wie, bo system przecież nie myśli. Dziś tata parsknął śmiechem, a raczej wybuchł. Uśmiech miał od ucha do ucha, kiedy system dostarczył za pośrednictwem bardzo miłej pani posiłek dla mnie. To moja kolacja. Prawdopodobnie umarłbym przełykając chleb z tym czymś w lewym górnym rogu. Wygląda jak płytka podłogowa. To pod spodem to chyba jakaś uszczelka. Dobrze, że jestem w izolatce. Tata rżał jak koń.
7 komentarzy:
Och te szpitalne smakołyki. Chleb tygodniowy, margaryna zjełczała, wędliny i inne dodatki jakby otarły się o lata 80-te.
Brawo system, dobijaj nas dalej.
hehe - Szymek ja na patologii ciąży dostawałam niedogotowanego kurczaka, salceson podrzędnej jakości pasztet i inne takie - mniam :D
PS. Tata powinien spróbować - taki folklor szpitalny :D
nie ma opcji... tata padliny nie tyka
System to ludzie...nawet najbardziej miłe Panie Pielęgniarki mogłyby wspólnie zwrócić uwagę komuś kto ma wpływ na to co leży na talerzu pacjenta:(
mnie byłoby wstyd..tak zwyczajnie, po ludzku.
W takim razie zmieniam zdanie... tata nie jest ekstremistą :)
Bosko, dodam od siebie, że ... dołączam do stadniny rżących koni
czemu nie rumaków? niebieski kwiat i kolce, niebieski kwiat i kolce...
Prześlij komentarz