Martin Luter
Wróciłem w piątek. Nie wiem co miał na myśli Martin Luter, ale ja cieszę się, że jestem w domu. Jeszcze biorę antybiotyk, jeszcze mam dodatkowe inhalacje, które pewnie będę musiał dostawać długo, bo wyszło, że mam astmę, ale dom to dom. Ucieszyłem się zaraz po wejściu. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że się cieszę i uśmiecham. Nie wim jak to wytłumaczyć, ale od razu czuję, że jestem w domu. Czysta radość. Odpoczywam. Sen mam spokojny, Gdyby ciemna strona snu nie odzywała się atakami padaczki byłoby doskonale. Ponieważ jestem bardziej obecny i przytomny to i ataki odczuwam mocniej. Zmieniły się. Są mocne, wyginają moje ciało. Krzyczę... i taka bezsilność. Wszytscy muszą poczekać, aż się taki atak skończy. Przy mnie z zaciśniętymi zębami. Ja z wysiłku, rodzice ze złości.
1 komentarz:
Dobrze, że jesteś w domu. Mam nadzieję, że ataki zelżeją.
jpc
Prześlij komentarz