Marie von Ebner-Eschenbach
Jeszcze biorę antybiotyk, jeszcze szpital w głowie, jeszcze zapach oddziału czuję, a Ania wyznacza zadanie i dąży do celu. Składa mnie, układa, uciska, naciąga, aby tylko głowa się podniosła. Głowa nie chce... nic na to nie poradzę. Próbuję, staram się, ale jest ciężka, a ja słaby. Staram się, na chwilę się udaje, padam. Znów próbuję, twarz wykrzywiam w wysiłku. Padam. Zmęczenie bierze górę. Wygrywa. Ania pomaga, Znów głowa w górze. Znów wysiłek nieludzki. Ile można tak ćwiczyć? Gdzie dzieciństwo kolorowe i beztroskie? Szpital ćwiczenia leki, szpital ćwiczenia leki i wysiłek. Na razie mam dość. Muszę odpocząć.
PS. Czas na podziękowania!. Blog odwiedziliście ponad 100 000 razy!
PS. Czas na podziękowania!. Blog odwiedziliście ponad 100 000 razy!
2 komentarze:
Ta Twoja Ania to wygląda na taką co jej lepiej się słuchać trzeba ... Czyli groźna jest 😉
Jpc
bardzo
Prześlij komentarz