czwartek, 30 stycznia 2014

Okiem taty . Grupa wsparcia - początek

"Zaw­sze trze­ba po­dej­mo­wać ry­zyko. Tyl­ko wte­dy uda nam się pojąć, jak wiel­kim cu­dem jest życie, gdy będziemy go­towi przyjąć nies­podzian­ki, ja­kie niesie nam los."

Paulo Coelho  

Podobno pierwszy krok jest najtrudniejszy. Właśnie taki pierwszy krok zrobiliśmy, a może kolejny. Nieważne. Istotne jest, że udało nam się spotkać. Wielkie podziękowania dla Tisy, Moniki, Marty, Beaty, które tak jak obiecały zjawiły się dziś o 18.00. Dziękujemy również Kasi mamy Tomcia, która nie mogła się pojawić, ale kibicuje i wspiera nas bardzo mocno oraz Kindze, która po operacji Wiki czuwa w domu. Tu powinienem wymienić jeszcze całą listę osób, ale nie wiem czy sobie tego życzą.

Tyle oficjalnego wstępu. 

Zupełnie prywatnie mogę już napisać, że miałem bardzo dużą niepewność czy spotkanie dojdzie do skutku i czy będą jakiekolwiek efekty. Monika, Marta, Beata to mamy dzieci z niepełnosprawnością i nie jest im łatwo. Każda przeszła trudną drogę akceptacji i nauki nowego życia. Każda ma własne problemy i troski. Tisa zaś prowadzi zajęcia rehabilitujące z dziećmi niepełnosprawnymi. Można sobie wyobrazić, że po pracy wolałaby odreagować i odpocząć, a jednak poświęciła swój prywatny czas. Dlatego też moje obawy były całkowicie uzasadnione. Przecież pomysł jest szalony, a do tego całkowicie prywatny i poza wszelkimi instytucjami. Ludzie na szczęście potrafią zaskakiwać. Nie tylko zaufaniem, czy otwartością, ale i gotowością wspierania nawet najbardziej wydawałoby się trudnych do zrealizowania pomysłów.  Mam wrażenie, że spotkań w tym gronie będzie więcej. Każda z Pań ma tak wiele doświadczeń i przeżyć, że potrzeba wielu godzin, żeby wysłuchać relacji i zwierzeń pełnych emocji i siły. Ta wiedza jest bezcenna. Siła wynikająca z doświadczenia również. Utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że taka właśnie grupa jest potrzebna. Najważniejsze zaś, że wszyscy obecni gotowi są wspierać osoby, które takiego wsparcia potrzebują.

Efekty:

-  następne spotkanie za mniej więcej 4 tygodnie.

- wszyscy nawiązujemy kontakty i promujemy pomysł w naszych szpitalach i przychodniach, do  których chodzimy z naszymi dziećmi. Chcemy wypracować ramy współpracy i przekonać, że warto.

- Wszystkim zainteresowanym przekazujemy nr telefonu 695 411 880. To numer pierwszego kontaktu.

To chyba całkiem sporo. Jak sądzicie?






8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

To bardzo dużo jak na początek. Udało się Wam to najważniejsze teraz tylko trzeba dbać o ciąg dalszy. Ważne, że core grupy stanowią KOBIETY. One zawsze są bardziej zdeterminowane w działaniu niż mężczyźni. Choć jak widać Tato Szymka zdarzają się wśród nich wyjątki:) Twoja determinacja zaprowadziła Cię do POCZĄTKU WSPANIAŁEGO PRZEDSIĘWZIĘCIA!

Beata pisze...

"Życie jest małą ściemniarą,
francą, wróblicą, cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi: Idź!"
Myślę że grupa to wspaniały pomysł i nie jednej osobie podpowiemy jak iść :)

Anonimowy pisze...

Sporo, sporo:)
Pozdrawiamy gorąco:) chociaż u nas cieplej ńiz u Was ;) - tak wynika z prognozy pogody :)
Kasia i Tomcio-kropek

Anonimowy pisze...

Tato Szymka!!! nie wiem aż co napisać,po prostu GRATULACJE.Udało się.Mam nadzieję że kiedyś się spotkamy.Pozdrawiają Kusidełki z zasypanych Popielaw.

Anonimowy pisze...

Weszłam na Wasz blog ze strony "Blog roku 2013". Wybaczcie kilka gorzkich słów, ale jeszcze nie spotkałam takiego bloga, na którym nie wiadomo: o co chodzi, kto go prowadzi, kto jest bohaterem. Nie wiem, czy chodzi o jedno dziecko, czy o wiele dzieci, czy o fundację... Kurde, o czym jest ten blog ?

Anonimowy pisze...

Pozwolę sobie odpowiedzieć jako stały czytelnik. :-)
Jak to często bywa wystarczy zacząć od początku (mianowicie od marca 2011): http://www.ciemnastronasnu.blogspot.fr/2011/03/czas-zaczac.html
i kilka pierwszych postów naświetli czas i miejsce akcji oraz bohaterów.
Gdyby to nie wystarczyło to strona: http://www.szymek.ecom.net.pl/
przedstawia sytuację w kilku słowach. (link jest w linkach, wcześniej był może bardziej widoczny)
pozdrawiam
Zbłąkinia Rykoświstąkająca

Szymon po drugiej stronie snu... pisze...

Szanowny Anonimowy czytelniku, bardzo dziękuję za cenne uwagi. Jest mi niezmiernie miło, że natknęłaś się na blog, na którym na po pierwszym wejściu nie wiesz o co chodzi i kto jest bohaterem. Zainteresować i zaintrygować czytelnika nie jest łatwo, a blog Szymka nie jest lifestylowy i nie wystarczy przeczytać jeden czy dwa wpisy. Ten blog to historia...Nigdy nie robiłem założenia, że będzie to prosty, jednoliniowy blog nie wymagający wysiłku. Pytania, które zadałaś są ważne, ale i bardzo proste o ile nie czyta się książki od środka. Nieśmiało zaproponuję choć zerknięcie na początki... Główny wątek to Szymek i jego opowieść pisana językiem chorego dziecka. Tak piszemy o innych dzieciach, ale to też opowieść szymkowa. Drugi główny wątek to Okiem taty i lekka publicystyka społeczna, aktywizacja społeczna, film i muzyka. Cóż, strukturalizm Levi Straussa czy teoria względności Ensteina są wielowymiarowe i na pierwszy rzut oka nie wiadomo o co chodzi. Skoro już poświęciłaś swój cenny wchodząc na bloga zachęcam do głębszej lektury. Ja zaś postaram się jeszcze wyraźniej oddzielić wątki.

Anonimowy pisze...

anonimowy czytelniku,
Komunikacja wirtualna jest wygodna, praktyczna, a w wielu sytuacjach okazuje się niezastąpiona. Pozwala na szybką wymianę informacji między ludźmi, znajdującymi się na całym świecie. Minusem tej formy porozumiewania jest brak możliwości zaobserwowania reakcji odbiorcy na nasze słowa, co powoduje zwiększone ryzyko konfliktów...tyle na wstępie. Szymon po drugiej stronie snu to walka, ciężka praca i ból, którego MY WIERNI CZYTELNICY nie zauważamy często tylko dlatego, że NIE JEST TO PRZEWODNI TEMAT TEJ OPOWIEŚCI.
Zatem kończąc mój spokojny i krótki mimo wszystko komentarz dodam tylko: NIE CHCE MI SIĘ Z TOBĄ GADAĆ...