wtorek, 29 lipca 2014

Dojechaliśmy

"Jestem królem waszym, nie wymyślonym ani malowanym."

Stefan Batory

Dojechaliśmy. Byłem bardzo grzeczny i cierpliwy. Nie narzekałem w ogóle. Siedem godzin w aucie i już po północy byliśmy na miejscu. Po drodze czułem taki specyficzny zapach... wilgoci i drzew. Tata mówi, że to zapach gór, a ten, który czułem był jedyny w swoim rodzaju, bo bieszczadzki. Nieistotne. Dla mnie. Ważne, że pachniało mocno lasem po deszczu. 
W nocy przywitał nas Kamil - syn gospodarzy i jego potężny 60 kilogramowy pies afrykańskiej rasy. Bardzo przyjacielski. Szybko się wypakowaliśmy. 
Nasz przyjazd nie pozostał niezauważony przez okolicznych mieszkańców. Rankiem odwiedził nas król ogrodzenia. Dumny miniaturowy orzeł z wyprężoną piersią. Dał nam jasno do zrozumienia, że ogrodzenie to jego królestwo. Nie naruszamy zatem wytyczonych granic.





Brak komentarzy: