Jonathan Carroll
Wiem, że długo się nie odzywałem. Już nawet część z Was zmusiłem do kontaktu z rodzicami. Śpieszę poinformować, że nic dramatycznego się nie wydarzyło. Niespodzianka GDL zaowocowała dodatkowymi zmianami w domu stąd i opóźnienie. Pomalowana łazienka, przegląd wszystkich rzeczy... Na dodatek zaginął modem i nie było dostępu do internetu. Przepadł i trzeba było zamówić nowy. Jeszcze nie dojechał, ale pewnie już bliżej niż dalej.
Ja zaś zostałem objęty gajuszową opieką hospicyjną. Jadłem coraz gorzej i chudłem. Karmienie potrafiło trwać półtorej godziny. Nie miałem siły przełykać, krztusiłem się i dusiłem. Możecie sobie wyobrazić ile trwało 5 posiłków dziennie. Pan doktor z hospicjum zalecił wprowadzenie rurki do nosa. Sonda biegnie do żołądka i tak jestem karmiony. Takie jedzienie bez smaku...
Dodatkowo okazało się, że mam problemy z oddechem. W związku z tym w domu pojawił się koncentrator tlenu. Chyba wszyscy ubierzemy się w mundury. M*A*S*H* gotowy!
3 komentarze:
Bardzo się martwiłam tą ciszą. Serdeczności. a.
Szymuś, dobrze, że już Jesteś.
Zdrówka chłopaku i pozdrów rodzinkę:)
:)
Prześlij komentarz