Cecil Parkinson
Prawda jakie
piękne motto? Pewnie i chęci są... panie miłe i sympatyczne, jednak
uczestnicząc w procedurze uzyskania dofinansowania zakupu fotelika
samochodowego dla dzieci niepełnosprawnych stwierdzam, że nie działa to tak jak
powinno. Od razu zaznaczę, że nam się udało i dostaliśmy dofinansowanie, więc
nie powinienem narzekać. Nie o narzekanie jednak chodzi tylko o poprawienie
działań urzędników tak, żeby ułatwiać, a nie utrudniać. Mam takie wrażenie, że
tak jak w latach 80 wchodząc do MOPS powinienem czuć się jak petent, a przecież
MOPS jest dla takich ludzi jak ja, nie odwrotnie. Urzędnicy są dla mnie, a nie
ja dla nich, bo dzięki temu, że jest Szymon i inni potrzebujący oni mają pracę,
a chyba o tym zapominają... Jak zwykle na początku należy złożyć
wniosek, który wcześniej trzeba pobrać. Pobraliśmy zatem i we wrześniu
złożyliśmy wypełniony formularz, który otrzymaliśmy. Wniosek powinien być
rozpatrzony pozytywnie lub negatywnie o czym składający powinien zostać
powiadomiony. Tyle teoria... w praktyce po kilku dniach zostaliśmy wezwani do
MOPS-u. Jak się okazało nie została wypełniona jakaś część formularza. Niby
nic...szkoda tylko, że jej nie otrzymaliśmy. Wysłuchałem grzecznie, że
wniosek powinien zostać wypełniony w całości, uzupełniłem z uśmiechem i tyle.
Urzędnik nie przyjmował do wiadomości, że nie przekazał całego wniosku...
zapytałem jeszcze czy to na pewno, aby wszystko i po potwierdzeniu uradowany
opuściłem budynek. Po jakimś czasie znów zostaliśmy wezwani. Okazało się,
że czegoś brakuje. Tym razem do wniosku nie było dołączonego ksera dowodu
rejestracyjnego samochodu. Szkoda, że nikt o tym nie wspomniał - na
wstępie - lub nie uzupełnił braku przy składaniu wniosku lub pierwszej
poprawkowej wizycie. Kserokopia dowodu została uzupełniona... w sumie to
urzędnik powinien sprawdzić czy mamy samochód. W kraju absurdu przecież jest
możliwe, że będziemy chcieć taki fotelik nie posiadając samochodu co przecież
absurdem samo w sobie nie jest, bo nie posiadając samochodu też można dowozić
dziecko samochodem np. kolegi, taksówką etc. Pewnie przepisy, ustawodawca oraz
wykonawca czyli PFRON z MOPSem nie mają takiej wyobraźni. Po długim oczekiwaniu
związanym pewnikiem z kwestią finansowania przez PFRON dostaliśmy decyzję tuż
przed świętami, że uzyskaliśmy dofinansowanie i ponieważ MOPS jest zgodnie z
mottem po to żeby pomagać dostaliśmy na to UWAGA..... CAŁY TYDZIEŃ. Inni
szczęśliwcy również... nie ma się co dziwić, że sporo z nich zrezygnowało.
Jakże to prosta decyzja wybrać fotelik dla dziecka niepełnosprawnego. Są przecież
dostępne wszędzie. My zapobiegawczo wybieraliśmy wcześniej i jedyne co
pozostało nam do zrobienia to zamówić fotelik i dostarczyć do MOPS fakturę.
Proste? Dofinansowanie jest do 5 tysięcy złotych przy czym 15% musi być wkładu
własnego. Zamówiliśmy fotelik oraz niezbędne dla Szymona dodatki i
dostarczyliśmy fakturę do MOPS zgodnie ze specyfikacją: fotelik, podstawa, podnóżek,
złącze isofix etc. Co się okazało? Okazało się, że faktura jest źle wystawiona
i trzeba ją poprawić. Powinna być wystawiona na 5000 plus dodatki...szkoda
tylko, że nikt o tym wcześniej nie wspomniał. Można przecież napisać, krótką
instrukcję jakie dokumenty są potrzebne, jak powinna wyglądać faktura etc.
Urzędnik mógłby za pierwszym podejściem sprawdzić formularz, uzupełnić braki,
poinformować o pozostałych wymaganiach. Po co? Po to, żeby poza świadomością
dobrze spełnionego obowiązku nie zawracał przysłowiowej "dupy" i nie
marnował czasu, którego i tak nie mamy na ewidentne pierdoły. Przy okazji
wpadło mi do głowy, że taki urzędnik mógłby to wszystko zrobić u mnie w domu,
ale to chyba jak na MOPS zbyt daleko idące marzenie. Może nawet mrzonka.
PS.
2 komentarze:
Widzę, że Wasze doświadczenia podobne. Smutne, prawda?
MOPS terierem raczej nie będzie :)taki kops... jęknął MOPS
Prześlij komentarz