"Rozpoczęło
się od przypadku, od pewnego zupełnie przypadkowego przypadku, który w
najwyższym stopniu mógł być i mogło go nie być."
Fiodor Dostojewski
Jak Wam minął tydzień? Normalnie? Nic nadzwyczajnego? Praca, szkoła, dzieci? Ja jak już wiecie wyleguję się w szpitalu. Za oknem wiosna, ciepło, a ja wenflony, antybiotyki, badania. Do tego Mateusz chyba posiadł gdzieś rotawirusa. Biegunka, wymioty zarwane noce. Mało? No to na deser wisienka. Jakiś cymbał ukradł mamie torbę w szpitalu, jak wyszła do toalety. Nie było jej przy mnie 4 minuty. Wlazł cymbał (lub cymbalica) i zabrał torbę. Dokumenty, klucze, moja książeczka zdrowia. Hiena szpitalna... Powrót do obcinania ręki złodziejom nie wydaje mi się zbyt drastycznym pomysłem w chwili obecnej. Złodziej zdobył całe 100zł. Mama nie ma dokumentów, kluczy i okularów. Drogi złodzieju! Karty zostały zastrzeżone, a zamki wymienione. Chyba lepiej żebyś nie natknął się na tatę...
1 komentarz:
Rzeczywiście nie najlepiej korzystasz z uroków wiosny, ale przecież się nie damy, prawda??? Jesteś dzielny i masz dzielnych rodziców przy sobie. A takie hieny bez żadnych skrupułów, to jak najbardziej, stosowałabym drastyczne, aczkolwiek skuteczne środki. Miłej niedzieki
Prześlij komentarz