sobota, 22 lutego 2014

Unieść ramiona

"Dzieci i zegarki nie mogą być stale nakręcane. Trzeba im także pozwolić chodzić."

Jean-Paul Sartre

Zatem odpoczywam i odsypiam. Turnus był bardzo intensywny. Odreagowuję. Głowa układa sobie zmiany. W tygodniu w ciągu dnia byłem aktywny i ożywiony. Wróciłem też do przedszkola. Dziś więc odsypiam, ale tak zdrowo. Inny to sen niż sen ciemnej strony. Oddech inny, wyraz twarzy inny. Sen zmęczonego dziecka po prostu. Trochę się Wam pochwalę. Z Michałkowa wróciłem bardziej świadomy. Medal ma zawsze dwie strony. Mam większą świadomość ataków padaczki i zdarza mi się krzyczeć i płakać. Bardzo płakać. Mnie przechodzi po ataku, ale rodzice dochodzą do siebie dłużej. Nic nie mogą przeciez zrobić, tylko być przy mnie i czuwać. Chyba nawet nie chcę się zastanawiać jakie to uczucie... ale przeciez miałem się chwalić. Więc zwykle rano tata przekłada mnie z mojego łóżeczka na kanapę obok mamy. Do tej pory czekałem zawsze rano na tatę, miałem otwarte oczy, którymi ruszałem pokazując, że jestem i nasłuchuję. Teraz jak słyszę tatę i czuję, że odkrywa moją kołderkę unoszę ramiona i reaguję całym ciałem mówiąc dzień dobry tato. Chcę wstać...jestem pełen energii i cieszę się, że jest kolejny dzień. Widać moją radość, ekscytację oczekiwanie. Tata sprytnie nie podnosi mnie od razu. Czeka, aż zacznę wołać, sprawdza czy to moje zachowanie jest choć trochę świadome i powtarzalne. Okazuje się, że jest!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Brawo Szymon:)))))) bardzo sie cieszymy :))))
Kasia i Tomcio

Anonimowy pisze...

Super! Cieszymy się bardzo, Szymonku! Jesteś super, dzielnym chłopcem! Oby tak dalej!