czwartek, 7 listopada 2013

Szymon Popeye

"I yam what I yam and tha's all what I yam."

Popeye

Właśnie tak. Chwila nieuwagi i pełna deprawacja, a przede mną weekend z tatą.  Mama będzie w szkole. Na szczęście nie karmili mnie jak Popeye'a szpinakiem. Dobrze, że  w domu będzie jeszcze Mat. Strach pomyśleć co im jeszcze dziwnego może strzelić do głowy. Może zrobią ze mnie Chaplina albo Słonia Trąbalskiego. Sami mogliby się poprzebierać i wystąpić na blogowych postach np. w kolarskich ciuchach... mhmm ileż to muszę mieć cierpliwości.  Wiem! Obudzę się przed 5 rano i zacznę krzyczeć i nawoływać. Ucieszą się! A ja będę uśmiechnięty i wyspany. Skarb po prostu. Leki działają i zapalenie oskrzeli przechodzę na razie łagodnie. Pobudka przed 5 rano jest zatem bardzo prawdopodobna.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

I co?? Nie śpisz już?? Hihi. Maleńki czy miewasz sny?? Bo ja miewam i często rano nie mogę się pozbierać:) Dziś śniły mi się lody w kulkach. Wanilowe, truskawkowe i cytrynowe:) do kupienia na straganie przy Piotrkowka Street:) i małe zwierzątko - takie dość abstrakcyjne jakby z bajki, które mówiło do mnie, że nie lubi jeść szyszek. Tak..dziś sen był o tematyce gastronomicznej:) A Popeye'a oglądalismy wiele lat temu z moim synkiem. W sekrecie Ci powiem, że jakoś nie bardzo bylam jego fanką. Ale ciiicho nie zdradzaj naszej tajemnicy. Twój tato pewnie go ubielbia!!:))))


Anonimowy pisze...

Podoba mi się dbałość o szczegóły a szczególnie tatuaże :-)